wtorek, 25 grudnia 2012

Życzenia ^^

   Może, a raczej na pewno zdecydowanie późno, ale trudno. Chciałabym złożyć wszystkim czytelnikom bożonarodzeniowe życzenia. Nie będę się rozpisywała, bo nie jestem w tym za dobra.

   Życzę Wam spełnienia marzeń, wiele radości w nadchodzącym Nowym Roku, aby te święta spędzone w rodzinnym gronie napawały was szczęściem i radością. Mam nadzieję, że podobały się wam wszystkie prezenty, że jedzenie świetnie smakowało, że zdrowie wam dopisało. Życzę wam również pod jemiołą spotkania, z kim to już wiecie, nie moja sprawa. Więc jeszcze raz WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO !!

   Przepraszam, że długo postów nie pisałam, nie miałam siły. Pochorowałam się. Niby zwykłe przeziębienie, ale idzie człowieka wymordować. Całą moja podłoga obwalona chusteczkami, kicham i prycham na wszystko dookoła i na dodatek łeb mi napieprza jakby kto młotkiem pieprznął.  Rozdział powinien pojawić się jutro lub pojutrze, a na razie żegnam was.


niedziela, 16 grudnia 2012

Rozdział 40 - "Pech"

   Impreza zakończyła się niestety bardzo szybko. Około wpół do piątej obudzony jakimś koszmarem pacjent spod trójki obudził się, a pielęgniarki zauważywszy na piętrze inny hałas zaraz pobiegły do pokoju Uni. Członkowie Fairy Tail na szczęście szybko zauważyli nadchodzące zagrożenie. Chłopaki ( w tym mistrz i Erza) wyskoczyli, a dziewczyny schowały się w szafie oraz łazience. Brązowooka zamknęła oczy i udawała że słodko śpi snem nie przerwanym. Kobieta w białym kitlu weszła do pokoju i rozejrzała się dookoła, następnie na zielonooką. Porozglądał się jeszcze przez chwilę, po czym opuściła pomieszczenie. Gdy tylko drzwi zamknęły się za jej białymi drewniakami wszyscy powychodzili ze swoich kryjówek.
- Fiuuu, całe szczęście, ze zdążyłyśmy... - powiedziała Levy.
- Dziękuję wam za tę cudowną imprezę. - rzekła szeroko się uśmiechając Uni.- Nigdy się tak dobrze nie bawiłam.
    Dziewczyny uśmiechnęły się delikatnie. Radość leżącej na łóżku emanowała prosto na nie wlewając w ich serca miłe ciepło.Po tym wszystkim każda z nich pożegnała się i tak samo jak chłopcy wyskoczyły przez okno. Brązowowłosa uśmiechnęła się pod wąsem. W tym miejscu jeszcze nigdy nie było tak żywo i wesoło, a dzisiaj, po raz pierwszy w życiu, uwierzyła w św. Mikołaja i jego magię.


_________________________________


   Była piąta nad ranem. Impreza minęła, a ona dalej nie wręczyła ostatniego prezentu. Trzymając w ręce czerwoną, papierową torbę, szła powłócząc nogami. Kątem swojego brązowego oka patrzyła na zawartość prezentu, na pluszowego smoka, patrzącego na nią czarnymi koralikowymi oczyma, w których odbijało się słońce. Przez to wyglądał jakby prosił dziewczynę go w końcu podarowała.
   Rozwścieczona blondynka uderzyła się otwartymi dłońmi w policzki, upuszczając torbę
- No dobra, już dobra !! Zaniosę mu to, jasne?? - Po czym ruszyła pędem w stronę domu różowowłosego. Gnając przez ośnieżone, puste ulice czuła nieprzyjemne szczypanie mrozu. Co więcej, lekki płaszczyk nie był wystarczającą ochroną przeciwko porannemu przymrozkowi. Dysząc ciężko i sapiąc stanęła na rogu jednej z ulic i zaczęła łapczywie łapać powietrze. Lucy odetchnęła. Już miała ruszyć, gdy nagle... uświadomiła sobie,  że nie ma w ręku torebki.
    Po raz kolejny dzisiejszego poranka rozpoczęła zapalczywy bieg. W końcu zebrała w sobie siły by się przełamać i móc podarować Natsu niespodziankę, więc nie mogła się tak po prostu poddać.
    Dobiegła na miejsce startu, Na środku ulicy, na szczęście leżała nietknięta paczuszka. Blondynka przytuliła do siebie pluszaka i odwracając się na pięcie pognała. Gdy dotarła do skrzyżowania fortuna całkowicie się od niej odwróciła. Drogą jechało z zawrotną prędkością czarne volvo, a stojąca na środku jezdni dziewczyna nie miała możliwości odskoczyć. Nie była w stanie nic zrobić. Patrzyła tylko na zbliżające się światło pojazdu, a następnie doszło do wypadku. Poczuła okropny ból i mimowolnie zwolniła uścisk lewej dłoni, w której trzymała torbę. Maskotka odleciała w okolicę chodnika. Tylko ona widziała co tu miało miejsce i może, choć może tylko mi się wydawało, wyglądała jakby zaraz miała się rozpłakać...

________________________

  Natsu zamiast iść do swojego domu, postanowił poczekać na Lucy w jej domu. Chciał wręczyć jej mikołajkowy podarunek. Na imprezie nie miał zbytnio okazji, a nawet gdyby była, to jakby ktoś zauważył. Nie, o tym Natsu wolał nie myśleć. Wskoczył przez okno do pokoju blondynki i rozłożył się wygodnie na łóżku. W rękach przewracał srebrną bransoletkę z przywieszką w kształcie serca. Chcący, niechcący zarumienił. To wcale nie miało żadnego podtekstu. Po prostu ładnie wyglądało i nic więcej, dlatego to kupił.
    Szarpiąc się z myślami, tęsknym wzrokiem spoglądał na zegar. Była już prawie 6. Na ulicach już zaczęli pokazywać się pierwsi przechodnie, a jej jeszcze nie ma. Westchnął przeciągle.
- Chyba się przejdę jej poszukać. - powiedział sam do siebie, po czym wyskoczył przez okno.
   Szedł z rękami skrzyżowanymi za głową rozglądając się na wszystkie strony. W końcu niemożliwym było, żeby Lucy się zgubiła pewnie po prostu albo się wlecze, albo się gdzieś zatrzymała.
   Gdy doszedł do skrzyżowania pewna rzecz przykuła jego uwagę. Koło jezdni leżał pluszak, tan sam pluszak, którego wczoraj zakupiła. Podbiegł szybko w tamto miejsce i podniósł z ziemi mokrą maskotkę przyjrzał się jej dokładnie.Nie wierzył, że mogłaby zgubić prezent dla Levy ( facepalm ). Odwrócił się w stronę jezdni i odebrało mu mowę. Śnieg na środku ulicy przybrał czerwoną barwę.

___________________________________

   Uni leżała na swoich łóżku, przeglądając wszystkie otrzymane prezenty. Zaczęła od sześciopaka od Cany. Dyskretnie rozejrzała się po pokoju i wyciągnęła jedną butelkę Reds'a. Otworzyła i pociągnęła łyka.
- Tfffff, gorzkie. - powiedziała i uśmiechnęła się pod nosem. - Nie wiem jak się można od tego uzależnić.
    Przeglądała wszystko. Świeczki, słodkości, kartki z życzeniami, pluszaki, książki, biżuterię. Prezentów było tyle ile wszystkich członków. Gdy już pobawiła się wszystkim na samym końcu wzięła do ręki prezent od Mikołaja. Patrząc na nie lekko się zaczerwieniła.
- Kto w ogóle zrobił to zdjęcie, hmm?? Pewnie Zu. Kto jak kto, ale nie umie się kontrolować.
   Uśmiechnęła się szeroko. Nawet jeśli to ją troszeczkę krępowało to cieszyła się z tego podarku. Położyła fotografię na stoliku i cały czas patrzyła się na nią.
    Nagle usłyszała dźwięk otwieranych drzwi.
    Pewnie pielęgniarka, pomyślała i odwróciła się. Niestety jednak, nie było to panienka w białym kitlu...
- C-co... - wyjąkała, a jej oczy zrobiły się ogromne niczym spodki.


CDN.

   No i w końcu dodałam. Napisany był już jakiś czas temu, ale nie miałam kiedy go dodać. Ja nie wiem. Przez tą szkołę w ogóle nie wyrabiam. NO, ale na szczęście za w sobotę zaczną się ferie świąteczne, więc chyba będę mogła częściej wpadać. Jak na razie mam nadzieję, że miło spędzicie ten świąteczny czas. Kto wie, może macie jakieś plany, albo ktoś ma plany względem was.... Nigdy nie wiadomo, w każdym bądź razie życzę wam cudnych świąt, wielu prezentów i w ogóle magicznych wręcz świąt.

niedziela, 9 grudnia 2012

Rozdział 39 - ,,Mikołajki "

6 grudzień


    Przez okna szpitala, do pokoju wdarły się złośliwe promyki słońca, łaskocząc drobną dziewczynę po oczach. Brązowowłosa starała się je ignorować, ale nie była w stanie. Otworzyła oczy, po czym leniwie ziewnęła. Zaczął się kolejny dzień. Jednak nie taki zwykły dzień. Czas podarków i miłości, czyli wszystkim dobrze znane Mikołajki. Mimo to Uni, wcale dobrze się nie kojarzyły. Jedyną atrakcją tego dnia w szpitalu były dwie nektarynki i nic więcej. Innych pacjentów zawsze ktoś odwiedził i podarował choćby czekoladę. Do niej jednak nikt nigdy nie przychodził. W końcu nie posiadała rodziny, czy przyjaciół. 
- Przyjaciół... - westchnęła.
    Kiedy byłą uwięziona w grze z wirtualną rzeczywistością, miała możliwość nawiązywania kontaktów. Napawało ją to niemałym szczęściem, ale teraz wszystko wróciło do normy i znów samotnie musi przeżywać każdy dzień.

____________________________________

- Hej, Lucy, co masz zamiar jej kupić?? - Natsu pytał blondynkę.
- Nie mam pojęcia...
   Przez jakiś czas szli obok siebie przyglądając się wystawo sklepowym i szukając prezentów dla przyjaciół. Gdy tak kroczyli ośnieżonym chodnikiem w oczy dziewczyny wpadł ogromnych rozmiarów pluszowy smok. Lucy chciała wejść do środka, ale nie mogła tego zrobić w tej chwili. Nie mogła wziąć ze sobą różowowłosego.
- Natsu.... - zaczęła niepewnie. - Może się rozdzielimy??
- Dlaczego?? - spytał zawiedziony.
- W ten sposób szybciej znajdziemy i kupimy wszystkie prezenty...
   Chłopak spojrzał na nią swymi głębokimi oczyma. Patrzył tak na nią jeszcze przez chwilę, a następnie szeroko się uśmiechnął i ruszył w przeciwnym kierunku.  Gdy zniknął z pola widzenia dziewczyny, wskoczyła do sklepu i zakupiła tego ogromnego pluszowego jaszczura. W tej chwili został do kupienia jeszcze jeden prezent. Szybko skończyła zakupy, a następnie zamówiła taksówkę. Wniosła do domu wszystkie torby i zaniosła je do swego pokoju. Rzuciła je na stolik, a sama padła zmęczona na łóżko.
- Teraz to zapakować... - westchnęła i wzięła się do roboty.
- Pomóc Ci?? - usłyszała za sobą głoś Natsu.
- Jasne... ... .... Zaraz, Co ty tu robisz!!??!!?? - wydarła się na siedzącego na parapecie okna.
- Jesteś okrutna. Przyszedłem pomóc.
- Oknem??
    Blondynka spojrzała na niego spode łba. Właściwie potrzebowała pomocy, ale nie chciała prosić o to Erzy. Czerwonowłosa ma prawdziwe urwanie głowy w biedronce i jak wróci będzie chciała odpocząć przed wyjściem na imprezę.
- Zgoda. - odpowiedziała.
    Różowowłosy szeroko się uśmiechnął i szybko wziął się do roboty. Nagle zobaczył leżącego na łóżku jaszczura.
- Fajny pluszak... Dla kogo??
    Lucy cała się zaczerwieniła i szybko wydarła chłopakowi z rąk maskotkę.
- D-d-dla Levi.
- Rozumiem. - powiedział lekko speszony.
   Zapadła niezręczna cisza. W ciszy skończyli pakować wszystkie prezenty. Kiedy praca dobiegła końca Natsu wyskoczył przez okno i udał się do siebie. On również musiał skończyć przygotowania. Chociaż on nie miał tyle prezentów. Właściwie to tylko jeden.
- Do 23 muszę się wyrobić...

______________________________________


   Uni leżała w swoim łóżku. Zbliżała się godzina 24. Od prawie dwóch godzin w szpitalu trwała cisza nocna. Jedynym dźwiękiem jaki do niej dochodził było chrapanie pacjenta spod trójki. Cały szpital chyba się trząsł. Przez to nie mogła zasnąć, ale to nie był jedyny powód. Mimo że nie wierzyła, cały dzień miała nadzieję, że w tym dniu w końcu dostanie to czego chciała.
- Co ja sobie wmawiałam. Przecież nie istniejesz...
   Wybiła północ.
- Kto nie istnieje?? - usłyszała dobrze znany jej głos.
    Na parapecie ( kolejny xD ) siedział Mikołaj.. Znaczy się do połowy. Miał czerwoną czapkę, białą brodę, spodnie i wysokie czarne buty, a także ogromny worek z prezentami. Brakowało mu jedynie czegoś na tors, no ale z takim kaloryferem to mu chyba zimno nie było ( musiało mocno grzać ^^ ).
   Serce dziewczyny przyśpieszyło.
- G-Gray? - wydukała.
- Ho, ho, ho, ho... Czy byłaś grzeczną dziewczynką???
   Ooookej, pomyślała brązowowłosa, po czym pokiwała główką.
- A więc czas na prezent.
   W tym momencie zapaliły się światła w pokoju. Zielonooka zobaczyła przed swoim łóżkiem wszystkich przyjaciół z gildii. Stali i szeroko się do niej uśmiechali. Uni nie wytrzymała. Z jej oczu zaczęły spływać łzy szczęścia. Jeszcze nigdy w życiu nikt jej nie odwiedził. Zaraz wszyscy ustawili się w kolejkę i zaczęli wręczać dziewczynie różnorakie prezenty. Od Erzy dostałą przepyszne ciasto, Levi sprezentowała jej ciekawą książkę, Lucy podarowała jej przecudną bransoletkę, Natsu zapachową świeczkę, Cana sześciopak i wiele wiele innych. Dziewczyny zostały przy łóżku, a chłopacy zajęli się dekorowaniem pokoju w lampki i inne ozdoby. Nawet Makarov pomagał jak mógł. Gdy tylko się ze wszystkim uporali ktoś puścił świąteczną muzyczkę. Miała już coś powiedzieć, by ją wyłączyli, ale Mikołaj ją uspokoił.
- Nie martw się. Pacjent spod trójki nas zagłusza. - zaraz po tym wyciągnął ze swojego ogromnego worka mały pakunek i wręczył go dziewczynie. Natychmiast go rozpakowała, a gdy zobaczyła zawartość,a twarz nabrała rumieńców. W środku znajdowało się jej zdjęcie, na którym Gray całował brązowowłosą. Wspomnienia z World of Wonder.
- Dziękuję, Mikołaju. - powiedziała, po czym pocałowała naszego świętego Mikołaja
   Wtedy wszyscy zaczęli klaskać i pogwizdywać,a Zielonooka przybrała na twarzy odcień buraczany, a jedyną reakcją czerwonego staruszka było świąteczne
- Ho, ho, ho ho...

CDN.

   Miałam dodać go 6 grudnia, ale niestety moja mama nie jest bynajmniej moją sojuszniczką i perfidnie pozbawiła mnie laptopa. Myślałam, że ją ukatrupię. Kolejny poślizg miałam z tego powodu. Coś szczęście mi nie sprzyja, oj nie sprzyja. W każdym bądź razie mam nadzieję, że otrzymałyście wymarzone przez was prezenty. Pożyczyłabym wam wesołego weekendu, ale że się już prawie skończył, to życzę wam miłego poniedziałku w szkole, bądź pracy. A rozdział dedykuję Chan Lee

niedziela, 2 grudnia 2012

Rozdział 38 - '' Dziękuję "

Miesiąc później

  Blondwłosa dziewczyna siedziała przy ladzie, popijając sok z czarnych porzeczek. Patrzyła tępym wzrokiem w zawartość szklanki. Od zeszłego miesiąca nie było dnia, kiedy by nie rozmyślała o tamtym wydarzeniu, o bólu jaki musieli znieść wszyscy członkowie gildii, o czarnej rozpaczy Graya. Nie było nikogo, kto by zapomniał o tym wszystkim i mógł znowu szczerze się uśmiechnąć.
- Lucy, chodźmy na misję. - do czarodziejki podszedł Natsu, a na jego twarzy widniał szeroki uśmiech.
   Chłopak starał się pocieszać przyjaciółkę. Rozumiał, że strasznie to wszystko przeżywa i czuje się współwinna temu co się stało.
- Gray logował się ostatnio?? - zapytała cicho.
- Nie. - usłyszała odpowiedź. 
   Westchnęła ciężko. Ciemnowłosy był jej przyjaciel i czuł się najgorzej ze wszystkich.
- Nie zamartwiaj się tak. Gray potrzebuje tylko trochę czasu, by się uspokoić i wszystko przemyśleć. 
- O mnie gadacie?? - za plecami dwójki przyjaciół dało się usłyszeć mocny męski głos.
   Blondynka instynktownie się odwróciła. To naprawdę on, pomyślała. Przed nią stał półnagi, osiemnastoletni chłopak i granatowych włosach.
- A nawet jeśli, to c... - zaczął różowowłosy, ale nie skończył. Gray uderzył go z taką siłą, że odleciał na drugi koniec sali.
- Nie ciebie się pytałem... -  po tych słowach usiadł koło Lucy. - Mira, podaj drinka.
   Białowłosa pędem przyniosła kieliszek z alkoholem i podała chłopakowi z uśmiechem na ustach. Gwiezdna czarodziejka chciała nawiązać kontakt, ale nie umiała. Czuła się okropnie. Gdyby wtedy powstrzymała Uni, nie doszłoby do tej tragedii, a w gildii ciągle panowałyby bijatyki i masa śmiechu.
- Lucy... - zaczął granatowowłosy. - Przepraszam, ale chciałbym Cię o coś poprosić.
- O co?? - wydukała. 

_________________________________


   Pięć ostatecznych ataków złączyło się w jedno destrukcyjne zaklęcie, skierowane w stronę czarnego smoka. Gdy ogromna ilość magicznej energii uderzyła w bestię pozbawiając ją wszystkich punktów. 
- Udało się!!!!!! - wrzasnęły dziewczyny. - Udało!!!!!
- To znaczy, że jesteśmy wolne, czy to nie wspaniale.. - powiedziała Salae.
   W tym momencie pomieszczenie rozmazało się powietrzu, a czarodziejki znalazły się na powrót na szczycie Demonicznej Góry. W tym momencie zobaczyły, że brązowowłosa leży na ziemi i zwija się z bólu, a głową desperacko uderza o twarde podłoże.
- UNI! - do zielonookiej natychmiast podbiegła pozostałą czwórka.
   Patrzyły z przerażeniem na przyjaciółkę. Tym razem jej atak został wywołany w realu. Nie mogły zrobić nic poza wspieraniem koleżanki. W tym momencie usłyszały tylko ciche słowa. 
- U-Uni... - za nimi stał Gray, który ogromnymi oczami patrzył na dziewczynę. Stał tak osłupiały przez krótką chwilę, by zaraz ruszyć w stronę niskiej postaci. Podbiegł do niej i chwycił ją za rękę.
- Wytrzymaj. Wytrzymaj. To się zaraz skończy.
- N-nie... - powiedziała słabo. - To mój ostatni atak.
- Głupia!! Nie mów takich rzeczy. Nic nie mów.
-Ja, ja to czuję. To mój koniec. Ta choroba mnie zabija...
- Przeżyjesz! Słyszysz?? Przeżyjesz!!
- Dziękuję, Gray. Dziękuję wam wszystkim. Naprawdę świetnie się bawiłam. - uśmiechnęła się szeroko, po czym zastygła w bezruchu.
- Uni?? Uni? Uni!! Ty idiotko!!!!! - wrzasnął granatowowłosy, a dziewczyny tylko patrzyły na całą scenę wylewając gorzkie łzy. Nagle ciała całej piątki dziewczyn, włącznie z zielonooką, zaczęły błyszczeć.
- Chyba wracamy... - powiedziała smutno Asuka, wycierając mokry policzek.
   Potem wszystkie zniknęły. Na górze została jeszcze tylko Zu i półnagi chłopak.
- Ja również Ci dziękuję, Gray. Nie pamiętam, kiedy ostatnio widziałam  Uni tak szczęśliwą. Naprawdę musiała Cię mocno kochać.... - po tych słowach albinoska zniknęła, a na szczycie pozostał tylko mag. Dopiero teraz z jego oczu zaczęły cieknąć łzy, które natychmiast zamarzały.
- Ja też...!!! Ja też...!! JA TEŻ CIĘ KOCHAŁEM!!!!!!!!!

_____________________________

   Nastał biały poranek. Brązowowłose dziewczę odwróciło głowę w stronę szyby. Na zewnątrz świat okrył się przecudnym, białym puchem, a ludzie śmiejąc się przechodzili koło szpitali. W rękach trzymali różnorakie torby, w których znajdował się ogrom prezentów dla bliskich. Był 2 grudnia. Tylko cztery dni do Mikołajek. Jeden z najpiękniejszych miesięcy. Czas obdarowywania się podarkami, śmiechów i miłości. Miłości... Dziewczyna tylko prychnęła. To takie żałosne uczucie. Po za tym, gdyby naprawdę istniało nie musiałaby leżeć w tym zasranym szpitalu.
   Drżącymi rękoma sięgnęła do stolika, po czym założyła na głowę konsolę do gry ,, World of Wonder ". Tak jak myślała. Nie jest w stanie się zalogować. Zaraz zdjęła maszynkę i odłożyła na miejsce.
- Drogi Mikołaju!! Wiem, że nigdy w ciebie nie wierzyłam i nigdy Cię o nic nie prosiłam, ale jeśli naprawdę istniejesz, to chciałabym poprosić o prezent. Nie chcę żadnych cukierków, czy tandetnych pluszowych miśków. Jedynym czego tak naprawdę pragnę jest możliwość spotkania się z Grayem... i z Fairy Tail oczywiście. Tylko jeden raz. Ten jeden raz...


CDN.

   No i jest... Wydaje mi się niezbyt udany, no ale trudno. Mimo to mam nadzieję, że was nie zrazi. Ostatnio mam coraz więcej do roboty. Na szczęście najgorsze już minęła, więc powinnam mieć więcej czasu na pisanie. Zaczął się grudzień, szkoda tylko, że bez śniegu TT^TT. Niedługo Mikołajki, więć życzę wam wielu mang i innych wymarzonych sobie przez was prezentów. Nie zapomnijcie oczywiście napisać listu do Mikołaja ^^  Oczywiście pozdrawiam was wszystkich, rozdzialik dedykuję Zu-chan, która musiała się akurat rozchorować wtedy, kiedy jest mi potrzebna. Grrrr.. W każdym razie życzmy jej szybkiego powrotu do zdrowia...