Miesiąc później
Blondwłosa dziewczyna siedziała przy ladzie, popijając sok z czarnych porzeczek. Patrzyła tępym wzrokiem w zawartość szklanki. Od zeszłego miesiąca nie było dnia, kiedy by nie rozmyślała o tamtym wydarzeniu, o bólu jaki musieli znieść wszyscy członkowie gildii, o czarnej rozpaczy Graya. Nie było nikogo, kto by zapomniał o tym wszystkim i mógł znowu szczerze się uśmiechnąć.
- Lucy, chodźmy na misję. - do czarodziejki podszedł Natsu, a na jego twarzy widniał szeroki uśmiech.
Chłopak starał się pocieszać przyjaciółkę. Rozumiał, że strasznie to wszystko przeżywa i czuje się współwinna temu co się stało.
- Gray logował się ostatnio?? - zapytała cicho.
- Nie. - usłyszała odpowiedź.
Westchnęła ciężko. Ciemnowłosy był jej przyjaciel i czuł się najgorzej ze wszystkich.
- Nie zamartwiaj się tak. Gray potrzebuje tylko trochę czasu, by się uspokoić i wszystko przemyśleć.
- O mnie gadacie?? - za plecami dwójki przyjaciół dało się usłyszeć mocny męski głos.
Blondynka instynktownie się odwróciła. To naprawdę on, pomyślała. Przed nią stał półnagi, osiemnastoletni chłopak i granatowych włosach.
- A nawet jeśli, to c... - zaczął różowowłosy, ale nie skończył. Gray uderzył go z taką siłą, że odleciał na drugi koniec sali.
- Nie ciebie się pytałem... - po tych słowach usiadł koło Lucy. - Mira, podaj drinka.
Białowłosa pędem przyniosła kieliszek z alkoholem i podała chłopakowi z uśmiechem na ustach. Gwiezdna czarodziejka chciała nawiązać kontakt, ale nie umiała. Czuła się okropnie. Gdyby wtedy powstrzymała Uni, nie doszłoby do tej tragedii, a w gildii ciągle panowałyby bijatyki i masa śmiechu.
- Lucy... - zaczął granatowowłosy. - Przepraszam, ale chciałbym Cię o coś poprosić.
- O co?? - wydukała.
_________________________________
Pięć ostatecznych ataków złączyło się w jedno destrukcyjne zaklęcie, skierowane w stronę czarnego smoka. Gdy ogromna ilość magicznej energii uderzyła w bestię pozbawiając ją wszystkich punktów.
- Udało się!!!!!! - wrzasnęły dziewczyny. - Udało!!!!!
- To znaczy, że jesteśmy wolne, czy to nie wspaniale.. - powiedziała Salae.
W tym momencie pomieszczenie rozmazało się powietrzu, a czarodziejki znalazły się na powrót na szczycie Demonicznej Góry. W tym momencie zobaczyły, że brązowowłosa leży na ziemi i zwija się z bólu, a głową desperacko uderza o twarde podłoże.
- UNI! - do zielonookiej natychmiast podbiegła pozostałą czwórka.
Patrzyły z przerażeniem na przyjaciółkę. Tym razem jej atak został wywołany w realu. Nie mogły zrobić nic poza wspieraniem koleżanki. W tym momencie usłyszały tylko ciche słowa.
- U-Uni... - za nimi stał Gray, który ogromnymi oczami patrzył na dziewczynę. Stał tak osłupiały przez krótką chwilę, by zaraz ruszyć w stronę niskiej postaci. Podbiegł do niej i chwycił ją za rękę.
- Wytrzymaj. Wytrzymaj. To się zaraz skończy.
- N-nie... - powiedziała słabo. - To mój ostatni atak.
- Głupia!! Nie mów takich rzeczy. Nic nie mów.
-Ja, ja to czuję. To mój koniec. Ta choroba mnie zabija...
- Przeżyjesz! Słyszysz?? Przeżyjesz!!
- Dziękuję, Gray. Dziękuję wam wszystkim. Naprawdę świetnie się bawiłam. - uśmiechnęła się szeroko, po czym zastygła w bezruchu.
- Uni?? Uni? Uni!! Ty idiotko!!!!! - wrzasnął granatowowłosy, a dziewczyny tylko patrzyły na całą scenę wylewając gorzkie łzy. Nagle ciała całej piątki dziewczyn, włącznie z zielonooką, zaczęły błyszczeć.
- Chyba wracamy... - powiedziała smutno Asuka, wycierając mokry policzek.
Potem wszystkie zniknęły. Na górze została jeszcze tylko Zu i półnagi chłopak.
- Ja również Ci dziękuję, Gray. Nie pamiętam, kiedy ostatnio widziałam Uni tak szczęśliwą. Naprawdę musiała Cię mocno kochać.... - po tych słowach albinoska zniknęła, a na szczycie pozostał tylko mag. Dopiero teraz z jego oczu zaczęły cieknąć łzy, które natychmiast zamarzały.
- Ja też...!!! Ja też...!! JA TEŻ CIĘ KOCHAŁEM!!!!!!!!!
_____________________________
Nastał biały poranek. Brązowowłose dziewczę odwróciło głowę w stronę szyby. Na zewnątrz świat okrył się przecudnym, białym puchem, a ludzie śmiejąc się przechodzili koło szpitali. W rękach trzymali różnorakie torby, w których znajdował się ogrom prezentów dla bliskich. Był 2 grudnia. Tylko cztery dni do Mikołajek. Jeden z najpiękniejszych miesięcy. Czas obdarowywania się podarkami, śmiechów i miłości. Miłości... Dziewczyna tylko prychnęła. To takie żałosne uczucie. Po za tym, gdyby naprawdę istniało nie musiałaby leżeć w tym zasranym szpitalu.
Drżącymi rękoma sięgnęła do stolika, po czym założyła na głowę konsolę do gry ,, World of Wonder ". Tak jak myślała. Nie jest w stanie się zalogować. Zaraz zdjęła maszynkę i odłożyła na miejsce.
- Drogi Mikołaju!! Wiem, że nigdy w ciebie nie wierzyłam i nigdy Cię o nic nie prosiłam, ale jeśli naprawdę istniejesz, to chciałabym poprosić o prezent. Nie chcę żadnych cukierków, czy tandetnych pluszowych miśków. Jedynym czego tak naprawdę pragnę jest możliwość spotkania się z Grayem... i z Fairy Tail oczywiście. Tylko jeden raz. Ten jeden raz...
CDN.
No i jest... Wydaje mi się niezbyt udany, no ale trudno. Mimo to mam nadzieję, że was nie zrazi. Ostatnio mam coraz więcej do roboty. Na szczęście najgorsze już minęła, więc powinnam mieć więcej czasu na pisanie. Zaczął się grudzień, szkoda tylko, że bez śniegu TT^TT. Niedługo Mikołajki, więć życzę wam wielu mang i innych wymarzonych sobie przez was prezentów. Nie zapomnijcie oczywiście napisać listu do Mikołaja ^^ Oczywiście pozdrawiam was wszystkich, rozdzialik dedykuję Zu-chan, która musiała się akurat rozchorować wtedy, kiedy jest mi potrzebna. Grrrr.. W każdym razie życzmy jej szybkiego powrotu do zdrowia...