czwartek, 21 lutego 2013

Rozdział 41 - '' Szok "

   Gray wrócił do domu. Rozsiadł się wygodnie w fotelu i zaczął przeglądać program telewizyjny w poszukiwaniu jakiegoś ciekawego filmu. Niestety leciały same powtórki. Z powodu dość marnego wyboru postanowił obejrzeć ,, Modę na sukces ".  Ahhh.... te miłosne problemy Brook i całej reszty. Od tego wszystkiego jego oczy zaczęły się kleić i w końcu padł w ramiona Orfeusza.
     To był naprawdę dziwny sen... Gray stał po środku... właściwie niczego, w odmętach bezkresnej bieli. Chodził szukając wyjścia, ale nigdzie go nie było. Krzyczał, ale jego słowa pozostały bez odpowiedzi. Zrezygnowany położył się na ziemi i czekała na moment, w którym się obudzi. Sam nie wie ile tak leżał, gdy nagle cała biel zniknęła, a na jej miejscu pojawiła się krwista czerwień. Wydawało się, że wszystko wokół krzyczy ...
     Gray gwałtownie się obudził.Już dawno nic mu się nie śniło, a tu nagle takie... coś.... Starał się zignorować tą marę, ale to nie dawało mu spokoju. Miał co do tego złe przeczucia.


________________________


      Natsu stał na chodniku jak sparaliżowany, a pluszowy jaszczur wypadł mu z rąk. Na środku ulicy, w ogromnej plamie krwi leżała blondynka, leżała tam Lucy.
- LUCY!!! LUCY!!! SŁYSZYSZ MNIE ??? LUCY!!!!
      Dragneel podbiegł do dziewczyny. Była cała brudna od czerwonej cieczy, a na twarzy była wręcz sina od mrozu... Co więcej wydawało się, że nie oddycha. Różowowłosy zbytnio obijał się na lekcjach Edukacji do Bezpieczeństwa i nie pamiętał jak udzielić pierwszej pomocy. Zdenerwowany na siebie z tego powodu uderzył się w głowę i postanowił wykonać usta-usta. Przełknął głośno ślinę, zatkał dziewczynie nos, nabrał powietrza i przycisnął swoje wargi do jej ust wtłaczając powietrze. Wykonał tę kurację kilka razy, aż do momentu, gdy Lucy zaczęła samodzielnie oddychać, po czym zadzwonił na pogotowie.


________________________________


     Lucy leżała w bezkresnej bieli. Nie miała sił się podnieść, ani cokolwiek powiedzieć. Było jej zimno, a potem znów gorąco, i tak na zmianę. Nie widziała nic, nie słyszała nic, nie czuła nic. Zupełnie jak jakiś trup, pomyślała. Czy ja nie żyję, pytała sama siebie, chyba tak... 
- LUCY!!! LUCY!!! SŁYSZYSZ MNIE ??? LUCY!!!!
     Kto to?? Skąd ja znam ten głos?? Dlaczego jest pełen smutku?? Nie smuć się, nie smuć, chciała powiedzieć ale nie była w stanie.
      Nagle, niczym grom z jasnego nieba poczuła jak coś napiera na jej wargi, było to zdecydowane i mocne, ale również delikatne i nieśmiałe. Poczuła płynące przez te wargi ciepło, ciepło przez które zaczęła się zatracać... Chciała więcej, znacznie więcej. I nagle... przerwa, i znów zaczęło się robić zimno...


_____________________________


   Gray  już nie mógł tego znieść. Czuł, że wydarzy się coś złego, ale wieść o wypadku Lucy... Tego się nie spodziewał. Zaraz po otrzymaniu telefonu wybiegł z domu i ruszył w kierunku szpitala. Miał nadzieję, że z blondynką wszystko w porządku. Znał ją na tyle, że wiedział, że jak magnes przyciąga kłopoty, ale wypadek . To było okropne. Ciemnowłosy tak się tym przejął, że aż zapomniał założyć kurtkę. Wbiegł do szpitala i zaczął rozglądać się na wszystkie strony. Wypatrzył w holu różowowłosego i podbiegł do niego.
- Natsu! Co z Lucy?? W jakim jest stanie??
   Salamander nie odpowiedział . Nieprzerwanie wgapiał się w podłogę.
- HEJ!! Mów, że w końcu.
   Dalej, zero reakcji. Gray się wpieprzył. Chwycił chłopaka za kołnierz kurtki  i uderzył Natsu pięścią w twarz. Dopiero teraz zobaczył oczy różowowłosego. Były puste i bez wyrazu niczym u lalki. Kolana ugięły się pod brunetem. Nie miał pojęcia jak i czy w ogóle można pocieszyć przyjaciela. Postanowił zostawić go samego,a sam ruszył wolnym krokiem na piętro.
- Może Uni będzie wiedziała... - powiedział pełen rezygnacji.
   Podszedł do pokoju dziewczyny... Dziwne... Drzwi nie były zamknięte. Wszedł do środka i po raz kolejny tego dnia odebrało mu mowę. Łóżko dziewczyny było puste...


CDN.

Przepraszam, przepraszam,przepraszam,przepraszam, Nie napisałam żadnego posta od prawie 3 miesięcy... A mimo to, wy wciąż czekaliście TT^TT Przepraszam, przepraszam, przepraszam, przepraszam... Wiem, ze moje przeprosiny nic nie znaczą. Miałam napisać wcześniej, ale to albo nie było czasu, albo po prostu weny TT^TT    PRZEPRASZAM WAS !!! Obiecuję wam to odpokutować. PRZEPRASZAM TT^TT
      

4 komentarze:

  1. Ciesze się że wreszcie wróciłaś. Rozdział bardzo mi się spodoba£. Życze weny

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak mogłaś nas zostawić?! Masz rację czekaliśmy aż za długo i teraz każdy z nas łaknie twojej krwi no i rozdziałów. Ten m się bardzo podoba ;) i czekam na kolejne. Weny!

    P.S. Pamiętaj dostajesz wybór: rozdziały albo twoja krew. Wybierz dobrze...

    OdpowiedzUsuń
  3. "Szok"? Szoku to ja doznałam jak zobaczyłam u Ciebie rozdział! Już myślałam, że olałaś tego bloga, ale mimo to miałam w środku nadzieje... I jest! NAwet nie wiesz jak mnie zaskoczyłaś i ucieszyłaś!!!
    No tylko rozdział nie przeraził zdeczka, jest świetny, pełen napięcia i uczuć mimo, że dość krótki, ale aż martwię się o Uni i Lucy... Co się z nimi stało, czy przeżyją... O ile wogóle żyją. Aż strach co ty wymyśliłaś :P Ale najważniejsze, że do nas wróciłaś. Strasznie się ciesze !!! :DDD

    OdpowiedzUsuń
  4. Ohayooooooooo!!! Jesteśmy nowe! I cieszymy się, że możemy to czytać! Możemy co nie?!
    Shiro: Nie drzyj się tak! O hejka!
    To było straszne! Znów będę miała koszmary!
    Shiro: Weź znowu napiszesz takiego rozdziała o wydłubanych oczach? Asuka się wkurzy!
    Ale takie rozdziały są całkiem fajne.
    Shiro: Mówi dziewczyna, która nienawidzi horrorów...
    Nie marudź! Weny Uni!

    OdpowiedzUsuń