wtorek, 30 października 2012

Rozdział 31 - ,, Emocje "

   Uni wygodnie rozsiadła się na trawniku. Koło niej miejsca zajęły dwie pozostałe dziewczyny, tak aby mogły spojrzeć w twarz siedzącemu pod drzewem chłopakowi. Przez kilka minut panowała niezręczna cisza. Gray. który nie mógł już wytrzymać z niecierpliwości pierwszy zabrał głos.
- Czy mógłbym się łaskawie dowiedzieć kim są te dziewczyny. - pytanie było skierowane do Uni, ale to nie ona udzieliła odpowiedzi.
- Jestem Asuka. - padło z ust czerwonowłosej. - Mam 17 lat, a obok mnie siedzi Shadows. - czerwonooka puściła w stronę chłopaka perskie oko. - Jest ode mnie o rok młodsza. Od jakiegoś czasu razem podróżujemy, a Uni jest naszą przyjaciółką.
- Poznałyśmy się rok temu, za pomocą czatu ,, World of Wonder " - teraz to Uni zaczęła opowiadać. - Poza Asuką i Shadows były jeszcze dwie dziewczyny, z którymi nawiązałam znajomość. Jedna miała na imię Zu, natomiast druga, Salae. W piątkę podróżowałyśmy po świecie, wykonywałyśmy misje od różnorakich NPC-ów. Całkiem szybko nabiłyśmy wysokie poziomy. W trakcie całej tej przygody znalazłam jajo Horavy.- powiedziała, obdarzając stworzonko uroczym uśmiechem. - Ogólnie było nam razem dobrze, ale pewnego dnia...
    Zielonooka przerwała. Gray chłonął z jej ust każde słowo. Gdy zamilkła, chłopak trząsł się z podniecenia. - Co się stało? - zapytał niecierpliwie
   Uni zwiesiła głowę, a jej przyjaciółki spojrzały na nią ze smutkiem. Zorientowały się, że dziewczyna nie chce dłużej ciągnąc tego tematu. Brązowowłosa gwałtownie wstała i ruszyła w stronę jednego z budynków mieszkalnych. Z jej oczu kapały pojedyncze łzy.
- Idę dokończyć naszą misję. - powiedziała wycierając mokry policzek.
- O co chodzi???
- Słuchaj! - powiedziała Shadows z powagą na twarzy. - Zdradzę ci jeden z naszych sekretów. Otóż od trzech miesięcy... Nie możemy się wylogować.


_________________________________________



   Natsu opuścił mieszkanie koleżanki. Najwidoczniej po słowach Erzy czuł się bardzo skrępowany. Godzinami włóczył się po ulicach. Nie miał ochoty iść do domu, ale nie miał też co z sobą począć. Skoczył tylko po coś na ząb. Chodził tak i chodził, aż słońce schowało się za horyzontem. W końcu postanowił zobaczyć, czy Erza i Lucy już śpią. Raźnym krokiem skierował się w stronę posesji czerwonowłosej. Głównym nie wejdzie, bo znowu zostanie nakryty, więc zaczął szukać innego rozwiązania. Znalazł. Jedno z okien było otwarte. Co prawda znajdowało się ono jakieś 6 metrów nad ziemią, ale kto by się tym przejmował. Ciężko powiedzieć jak, ale jakimś cudem udało mu się tam wskoczyć. Znalazł się w małym pokoiku. Była tu spora meblościanka oraz wygodne łóżko, koło którego stała malutka szafka nocna,a na niej zdjęcie małej Lucy i jej rodziców. 
   Chłopak patrzył chwilę na zdjęcie, gdy nagle usłyszał, że drzwi pokoju otwierają się. Nie myśląc wiele ( co jest dla niego dosyć naturalne ) odłożył fotografię na miejsce, a sam ukrył się w łóżku, przykrywając się pierzyną. W drzwiach stała blondynka, która nie miała na sobie nic poza białym ręcznikiem. Wyciągnęła z jednej z szafek suszarkę i usiadła na łóżku, zaraz koło Natsu. Różowołosy wziął głęboki wdech. Lucy znajdowała się w tej pozycji jakieś 3 minuty. Po tym wszystkim zrzuciła ręcznik i zaczęła się przebierać. Chłopak, który wystawiał oczy spod kołdry zalał się rumieńcem. To był pierwszy raz w jego życiu, kiedy zobaczył gołą kobietę. Co więcej.... podobał mu się ten widok.... Dziewczyna już przebrana w pidżamę wślizgnęła się do łóżka i momentalnie zasnęła. Natsu chciał wykorzystać moment i uciec z pokoju, ale został powstrzymany. Blondwłosa obróciła się na boku z zamkniętymi oczyma i zaczęła przez sen wołać Dragneela.  Chłopak chciał to zignorować, ale nie zdążył. Dalej śpiąca Lucy objęła go rękami i wtuliła się w jego tors. Nasz strażak był w potrzasku. Nie był w stanie odejść nie budząc Lucy. Leżał tak i leżał, aż w końcu zasnął...


_____________________________________


- Jak to nie możecie się wylogować? - zapytał z niemałym zaskoczeniem w głosie.
- Dokładnie 3 miesiące temu, podczas próby opuszczenia gry, okazało się, że wylogowanie jest niemożliwe.  Nasze konsole najwidoczniej zostały zarażone jakimś wirusem. - czerwonowłosa patrzyła ciemnowłosemu prosto w oczy. - Kontaktowałyśmy się nawet z administracją, ale oni również nie mają pojęcia o co chodzi. Szukają rozwiązania, ale idzie im to dosyć opornie. Dlatego się rozdzieliłyśmy. Na własną rękę zbierałyśmy informacji o tej sytuacji, jakiejkolwiek wskazówki, ale na nic takiego nie natrafiłyśmy.
- Czy potrafisz sobie wyobrazić jakie to uczucie, gdy nie jesteś w stanie powrócić do swojego ciała?? - wykrzyczała chłopakowi w twarz dziewczyna o czerwonych oczach! - Czy ty rozumiesz jak czuję się Uni, która...
   E tym momencie ucichła. Jej oczy gwałtownie się rozszerzyły i spojrzała w stronę pobliskiego drzewa. Koło niego stała opierając się o spróchniałą korę zielonooka postać o brązowych włosach, patrząca ze smutkiem na całą tą scenę. Z jej oczu pociekł strumień gorzkich łez, a z ust padł pełen wściekłości krzyk.
- DLACZEGO?? DLACZEGO!? DLACZEGO MU POWIEDZIAŁYŚCIE!? - i pobiegła w przeciwnym kierunku.
- UNI, Czekaj! - wykrzyknęła cała trójka, a chłopak rzucił się w pościg za dziewczyną. Był bardzo szybki, ale i tak nie mógł dogonić dziewczyny. Czuł przytłaczający dziewczynę smutek. Nogi zaczęły odmawiać mu posłuszeństwa, ale on się nie poddawał. Uciekinierka również poczuła zmęczenie i zatrzymała się na moment. Chłopak wykorzystał chwilę i chwycił brązowowłosą za rękę.
- Puszczaj mnie !! - wrzeszczała 
   Gray nie mógł patrzeć na jej zaczerwienione od płaczu oczy. Złapał dziewczynę za drugą rękę. Zaczęła jeszcze głośniej krzyczeć i rzucać się niczym opętana, ale nie dawało to żadnego efektu. Chłopak nie miał zamiaru puścić, ale i dziewczyna nie chciała się poddać.
- Słuchaj... -powiedział półnagi osiemnastolatek.
- PUSZCZAJ MNIE !
- Słuchaj!
- NIEE!!
- Uspokój się!
- NIEEEE! - wrzeszczała zdzierając sobie gardło.
   W tym momencie chłopak wiedział, że w ten sposób nie wygra, więc nie powstrzymując się ani chwili zgiął kolana, przyciągnął twarz Uni do swojej i złożył na jej ustach gorący pocałunek...


CDN.
Cóż nie wiem, czy mi dobrze wyszedł.
Mimo to myślę, choć w drobnym stopniu przypadł wam do gustu.
Według mnie początek jest dosyć kiepski,
ale potem chyba nie najgorzej.
Czekam na wasze opinie w komentarzach.
mam również w planach zrobienie speciala 
z okazji Halloween, więc bardzo prawdopodobne, że
pokarze się już jutro. Pozdrawiam gorąco wszystkich czytelników,
a rozdział z dedykacja dla Zu 

niedziela, 28 października 2012

Rozdział 30 - ,, Spotkanie "

- O Boże...
   Na podłodze leżał nieprzytomny, różowowłosy chłopak
- Natsu?
   Chłopak momentalnie się pozbierał i wstał na równe nogi. Zaczął rozglądać się po pomieszczeniu, dopiero po 5 minutowej obserwacji zauważył stojącą obok blondynkę.
- Lucy?? Co ty tu robisz? - zapytał zaskoczony.
- To chyba ja powinnam zadać to pytanie... - odpowiedziała uderzając się w głowę otwartą dłonią.
   Różowowłosy rozglądnął się na wszystkie strony, by sprawdzić, czy nikt go nie podsłucha, a potem szepnął brązowookiej do ucha.
- Chciałem wywinąć Erzie figla. - w tym momencie został po raz drugi tego dnia uderzony patelnią w twarz.
   Zawył z bólu, a blondynka patrzyła na niego zagniewanym spojrzeniem. Chłopak przeprosił za swoje zachowanie,  więc Lucy zaprosiła go do środka na pulpety. Nie były jeszcze gotowe. Między tą dwójką zapadła niezręczna cisza. Dziewczyna zdała sobie sprawę, że w tej chwili są tu tylko we dwoje. Sam na sam, tylko ona i on. Na samą myśl a zrobiła się czerwona. Potrząsnęła energicznie głową, by się uspokoić i w tym momencie zobaczyła, że chłopak bardzo uważnie i z wielką powagą się jej przygląda.
- C...Co jest? - zapytała speszona.
   Tym pytaniem wyrwała Natsu z zamyślenia. Chłopak uśmiechnął się szeroko.
- A co ty tu właściwie robisz?
   Blondynka zaczęła opowiadać jak to po całej akcji z pożarem zamieszkała u Erzy, jak to się im razem miło mieszka i wiele innych.
- A dlaczego ścięłaś włosy? Bo mnie to strasznie nurtuje.
   Oczy dziewczyny posmutniały. To był temat tabu, o którym nie miała najmniejszej ochoty rozmawiać. Po za tym obiecała szkarłatnowłosej, że nikomu nie opowie o gilotynie. Uśmiechnęła się i powiedziała, że miała po prostu taką zachciankę.
- Rozumiem. Szkoda. Bardziej mi się podobałaś z dłuższymi.... Z-znaczy dalej mi się podobasz...-zaczął się jąkać. - N-no w znaczeniu, że d-dalej jesteś ładna... Znaczy się zawsze byłaś ładna. Tak jak każda dziewczyna... No ten no, chodzi o to, że wszystkie dziewczyny są ładne, a-a-ale ty bardziej...
   Na twarzy różowowłosego pojawił się ogromny burak. Blondynka patrzyła na niego z szeroko otwartymi oczyma i zaczerwienionymi policzkami.
- Aha... - nie była w stanie nic więcej wykrztusić.
   W tym momencie drzwi wejściowe otworzyły się,a do kuchni, z ogromnym uśmiechem na twarzy, wbiła Erza.
- Cudnie pachnie. - powiedziała niczym słowik.
   Dopiero po chwili zobaczyła siedzących przy stoliku Lucy i Natsu całych czerwonych.
- Ojejku jej. Już wam nie przeszkadzam... - i chichocząc pod nosem pobiegła w stronę swojego pokoju, a dwójka przyjaciół siedziała jeszcze bardziej się czerwieniąc.


____________________________________


   Uni stała koło tablicy ogłoszeń. Nie miała ochoty siedzieć w miejscu, więc postanowiła wyruszyć sobie na jakąś misję. Jej oczy przelatywały za zlecenia na zlecenia, aż w końcu znalazła całkiem interesujące zadanie. Łatwe i dobrze opłacalne. Pomoc pobliskiej wiosce w odnalezieniu jej burmistrza. Dziewczyna wydarła kartkę i podeszłą do baru. Stanęła przed białowłosą i podała jej świstek papieru.
- Chciałabym pójść na tą misję.
   Mirajane zaczęła wertować treść ogłoszenia. Po chwili zapytała:
- Chcesz iść na taką misję sama?
- Nie idę sama. Horava też bierze w niej udział. - odpowiedziała
- No właśnie. W razie potrzeby obronię Uni. 
- Nie pójdziesz sama. To twoja pierwsza misja, więc kogoś z tobą poślę. - usłyszała za plecami głos Makarova.
- Ale...
- Pójdziesz z Grayem.
   Ciemnowłosy wstał z krzesła i podszedł do mistrza. Zgodził się wyruszyć na tą misję. Mimo to Uni nie uśmiechała się ta propozycja. Sama by sobie śpiewająco poradziła, a w ten sposób będzie musiała podzielić się nagrodą z półnagim chłopakiem. Nie mając zbytnio innego wyboru przystała na propozycję dziadziusia i szybko wyruszyła zakupić itemy na podróż. 
   W gildii pozostali stojący obok siebie Horava i Gray. Czerwone stworzonko spojrzało na chłopaka spode łba.
- Tylko spróbuj ją podrywać,a zabiję.
- Ty mi grozisz ??
   Między tą dwójką dało się wyczuć napiętą atmosfery i gromy między ich spojrzeniami. Mimo to obyło się bez walki. Gray stał w zamyśleniu. Według niego nowa była całkiem urocza, no przynajmniej dopóki od niej nie oberwał. Myślał o tym jak słodko wygląda, kiedy się uśmiecha, a także jak biednie wyglądała w trakcie jednego z jej ataków. Czuł, że potrzebuje pomocy, ale od nikogo nie chce jej przyjąć. Po za tym nie dawała mu spokoju jeszcze jedna rzecz. To, że odkąd ją poznał, ani na chwilę nie może przestać o niej myśleć. Nerwowo zaczął kręcić głową, by choć na chwilę się uspokoić.
   W tym momencie drzwi gildii otworzyły się, a niska dziewczyna podbiegła do Graya i Horavy, po czym pociągnęła ich za sobą.
- Czas zacząć misję!! - wykrzyknęła.
  

_______________________________________


   Wioska Arcuz znajdowała się niedaleko Magnolii. Zaledwie godzinę drogi od budynku Fairy Tail. Uni kroczyła dumnie, nosząc na ramieniu swojego najlepszego przyjaciela. Trochę z tyłu szedł powolnym krokiem chłopak mający na sobie tylko i wyłącznie bokserki. Pogwizdywał sobie cichutku starając się myśleć tylko i wyłącznie o misji.
   Gdy cała ekipa do bram wioski musiała pokazać swoje znaki. Szybko uwinęli się z tą formalnością, po czym rozdzielili się, by zdobyć jakiekolwiek informację. Niestety NPC-ci nie wiedzieli wiedzieli o tym wydarzeniu, a ich informacje były wręcz bezużyteczne. Gray już chciał się wylogować, aby na spokojnie przemyśleć wszystko, gdy nagle zobaczył wychodzące z budynku miejskiego ratusza dwie zakapturzone postaci. Chwycił za rękę Uni i pociągnął ją w kierunku podejrzanych typów, a sam rzucił się na jedną z postaci, trzymając w ręku lodową kosę. Osoba w kapturze szybko zareagowała a w jej ręku również pojawiła się identyczna kosa z tą tylko różnicą, że nie była zrobiona z lodu, a jakiejś dziwnej czerwonej sustancji. Zakapturzony szybko sparował cios i  w tej chwili Gray się w epicentrum wybuchu. Chłopak odleciał parę metrów uderzając w drzewo. Gracz trzymający w ręce kosę rzucił się na bezbronnego, gdy nagle brązowowłosa krzyknęła.
- Asuka! Shadows!
    Postać zatrzymała się i zdjęła kaptur. Była to dziewczyna o spiętych w wysokiego kuca czerwonych włosach i brązowych oczach. Figurę miała niczego sobie. Ubrana była w zwykłe, niebieskie dżinsy oraz szeroką, czarną bluzkę. Na stopach najzwyklejsze tenisówki. 
- Uni.. - padło z ust dziewczyny.
- Hej, Asuka... - i w tym momencie do zielonookiej podbiegła druga dziewczyna. 
   Miała ona czarne włosy. Z tyłu krótko ucięte, natomiast z przodu dwa pukle hebanowych włosów sięgało aż do pasa. Miała głębokie, czerwone oczy. Ubrana Była w długą, czarną tunikę z ogromną kieszenią na brzuchu oraz wysokie, aż za kolana czarne kozaki.
- Hejka, Shadows. - powiedziała z uśmiechem brązowowłosa.
- Uni... Ile to już minęło, odkąd się rozdzieliłyśmy. - powiedziała.
   Uni tylko się uśmiechnęła i podrapała po głowie.
- Ty je znasz? - padło z ust siedzącego pod drzewem chłopaka.
   Dziewczyna tylko pokiwała głową.



    CDN.
I jak? Może by?
Wydaje mi się, ze jest dłuższy niż zazwyczaj,
no ale może mi się tylko wydaje.
Mam nadzieję, ze się wam spodobał. Oczywiście standardowo
byłoby mi bardzo miło móc przeczytać 
opinię na jego temat w komentarzach.
A rozdzialik dedykuję Yashy.^^


sobota, 27 października 2012

Rozdział 29 - ,,Mała"

-WENDY! - zawołał Makarov.
   Z tłumu wyłoniła się postać dziesięcioletniej dziewczynki o długich, niebieskich włosach. Koło niej dumnym krokiem szła biała kotka. Marvell uklękła nad brązowowłosą, a jej ręce zabłysnęły delikatnym, błękitnym światłem. Posiadała magię leczniczą, bardzo rzadką i wyjątkowo przydatną. Mimo iż zużyła prawie całą manę, zielonooka dalej wiła się po ziemi brudząc posadzkę szkarłatną cieczą. Wendy spojrzała smutnym wzrokiem na mistrza. Jej zdolności były w stanie wyleczyć wszelkie zatrucia i odnowić punkty życia, a Uni jakby była na nie odporna. Ludzie nie mieli pojęcia co zrobić. Gapili się tylko na tę scenę z szeroko rozdziawionymi ustami. Cała ta akcja trwała zaledwie dwie minuty. Po tym czasie dziewczyna podniosła się jak gdyby nigdy nic i uśmiechnęła się przepraszająco.
- Wybaczcie. - powiedziała nieśmiało.
- Co to było? - zapytał mistrz.
- Przepraszam. - wydukała. - Od dziecka miewam takie ataki. Są krótkie i pojawiają się w równych odstępach czasu. Mniej więcej co miesiąc. ( coś jak okres xD )
- Na pewno nic ci nie jest? 
- Nic, a nic. - dziewczę wypięło mężnie pierś.
   Członkowie Fairy Tail nie wiedzieli jak zareagować. Postanowili, więc nie męczyć więcej kasztanowowłosej i kontynuowali przyjęcie, zapraszając do zabawy nowo przybyłą. Uni uśmiechnęła się delikatnie. W tym momencie została pociągnięta na bok przez białowłosa piękność, modelka ,, World of Wonder ", Mirajane. 
- A więc, gdzie chciałabyś mieć znak gildii?
    Dziewczyna pokazała palcem na lewy policzek.
- Kolorek??
- Zielony.
   W tym momencie na twarzy Uni pojawił się gildyjny symbol. Chwyciła się za policzek i zachichotała.
- A ja to co?? - koło nogi Strauss stał z naburmuszoną miną Horava.
- Wybacz. - odpowiedziała z uśmiechem na twarzy. - A ty gdzie chcesz znak.
- Ja chcę czerwony na plecach, albo nie na brzuchu. Nie, nie... Może by tak na ogonie... JUŻ WIEM. Na czole. - dotknął małą łapką swoją główkę, na której momentalnie pojawił się tatuaż. Stworek odwrócił się w stronę przyjaciółki. - I jak wyglądam?
- Wspaniale. - odpowiedziała dziewczyna.
- Witajcie w Fairy Tail. - za plecami Uni stał osiemnastoletni chłopak.
   Miał on śmieszne, różowe włosy i banana zajmującego pół twarzy. Za nim stała  blondynka o figurze klepsydry.
- Miło Cię poznać. Jestem Natsu, a to jest Lucy - wskazał dłonią na stojącą z tyłu brązowooką, która przyjaźnie uśmiechała się do dziewczyny.
- Uni. - przedstawiła się dziewczyna. 
- A ja jestem Horava. - wykrzyknął stworek kopiąc z całej siły chłopaka. Natsu chwycił się za stopę i zaczął skakać na jednej nodze. - Nie próbuj nawet zarywać do Uni, bo skopię Ci tyłek.
    Zwierzę wskoczyło na stół, by móc spojrzeć przeciwnikowi w oczy. Atmosfera między tą dwójką drastycznie zgęstniała.
- Jakbym się bał takiego bobasa jak ty.
- Zamknij japę, napaleńcu. Już ja ci poprawię światopogląd... - z tymi słowami rzucił się na chłopaka zaczął go gryźć. 
    Między nimi trwała zacięta walka. Uni tylko chwyciła się za głowę. Jak Horava się uprze to mu nie przegadasz. Wtedy blondynka położyła rękę na ramieniu dziewczyny.
- Nieźle się dogadują. - powiedziała
   Kasztanowowłosa nie odpowiedziała. Uśmiechnęła się tylko delikatnie. W tym momencie podszedł do niej półnagi, ciemnowłosy chłopak. Tors gladiatora, pomyślała. 
- Yo, jestem Gray.
- Uni. Cieszę się, że mogę poznać.
   Chłopak pogłaskał ją po głowie, a zielonooką wbiło w ziemię.
- Cieszę, że w końcu do gildii dołączył ktoś młodszy. Dawno nie było tu nikogo takiego.
   Oczy dziewczyny nabrały dzikiego wyrazu i patrzała morderczym wzrokiem na chłopaka. Młodszy, młodszy, młodszy, mały, mały, mały, MAŁY. Jesteś MAŁA..., Właśnie te myśli krążyły po jej głowie
- A ile mam według Ciebie lat?
- Nom tak z 14,15...
    W tym momencie chłopak wylądował na ścianie. Oberwał pięścią prosto w brzuch.
- Zapamiętaj to sobie raz, a dobrze. Nie jestem mała. Mam 17 lat i nie jestem, do jasnej cholery MAŁA!!.
    Dziewczyna miała ochotę jeszcze raz uderzyć chłopaka, ale została powstrzymana przez Horavę. Zwierzątko podbiegło do leżącego pod ścianą Graya i zaserwował mu solidny cios w szczękę.
- Nikt nie będzie obrażał Uni!
   Po czym opuścił gildię. Dziewczyna stała chwilę w miejscu. W końcu ruszyła za przyjacielem. Na odchodnym wyszeptała tylko w kierunku poturbowanego.
- Przepraszam. - i wybiegła z budynku.


__________________________________


   Lucy wylogowała się z gry. To był szalony dzień. Zeszła na dół do kuchni. Było wpół do trzeciej po południu. Blondynka postanowiła ugotować coś smacznego dla siebie i Erzy. Padło na pulpeciki w sosie pomidorowym. Przygotowała wszystkie składniki i wzięła się do roboty. Uformowała z mięsa kuleczki oraz w zaczęła robić sos. Pulpety wsadziła do piekarnika. Miała zamiar odłożyć wszystko do szafki. Wyjęła przeszkadzająca ją patelnię, gdy nagle usłyszała skrzyp otwierających się drzwi. To pewnie Erza, pomyślała i  podbiegła do wejścia. Jednak nie była to czerwonowłosa. W drzwiach stał mężczyzna w czarnej kominiarce, którego przestraszył widok dziewczyny. Lucy nie czekała na jego reakcję. Zamachnęła się i przyłożyła włamywaczowi patelnią prosto w nos, z taką mocą, że aż stracił przytomność. Brązowooka podeszła do niego ostrożnie i zdjęła z jego głowy kominiarkę. Momentalnie upuściła broń i chwyciła się za usta.
- O Boże... 



CDN.
I co sądzicie? Wiem, wiem mógł być dłuższy.
No ale po za tym. Mimo to mam nadzieję, że choć w małym
stopniu przypadł wam do gustu. Oczywiście 
czekam na wasze opinie w komentarzach,
A rozdział z dedykacją dla Misaki
   

piątek, 26 października 2012

Rozdział 28 - ,, Nowa "

    Lucy zrzuciła kołdrę, na podłogę i chwyciła się za głowę. Miała okropną migrenę. Usiadła na łóżku i zaczęła powoli przypominać sobie wszystkie zdarzenia wczorajszego dnia. W głowie pojawiły się obrazy uciekającej, sapiącej ze zmęczenia blondynki, sadystycznego i cierpiącego za razem wyrazu twarzy różowowłosej, cudownych przyjaciół oraz przerażającego spojrzenia Natsu,a także delikatny sposób w jaki ją podniósł, jak ją objął swoim gorącym ramieniem. Dziewczyna otrząsnęła. Nie powinna tak myśleć w końcu nie tylko on tam był. Wszyscy jej pomogli, więc dlaczego ciągle o nim myśli. Był jej przyjacielem, tak samo jak reszta członków Fairy Tail.
     Wstała i odprawiła rytuał porannej toalety. Chciała się w coś przebrać, jednak szafa świeciła pustką, więc ,, pożyczyła" sobie bez pytania płaszcz Erzy i ruszyła na zakupy. Miała trochę pieniędzy, więc wzbogaciła swoją garderobę o kilkanaście bluzek, 4 pary spodni, 3 spódnice ( wszystko było po wyprzedaży ). Założyła na siebie jeden z kompletów i wróciła do domu. Erza miała dzisiaj pierwszą zmianę, więc do 2 po południu na pewno się nie pojawi. Lucy zrobiła sobie mocną kawę i zaczęła bawić się łyżeczką. Była bardzo ciekawa co się stało z Yakuzą ( Fountain of Blood ), a zwłaszcza z Aden. Mimo wszystko było jej szkoda dziewczyny. Jakby nie patrzeć chcący, niechcący, to ona była przyczyną jej cierpienia. Chwyciła się za głowę i wypiła napój do końca. Pobiegła schodami do pokoju i wyciągnęła z szafki nocnej konsolkę. Założyła ją na głowę i natychmiast wylądowała w wirtualnym świecie.
    Ruszyła ulicami Magnolii, za cel obierając gildyjny budynek. Otworzyła drzwi i usłyszała krzyk wszystkich obecnych członków Fairy Tail
- LUCY!!!
    Blondynę wryło w ziemię. Wszyscy na nią naskoczyli i zaczęli pytać jak się czuje, czy wszystko już z nią w porządku, czy nie czuje się słabo itd., itp. Brązowookiej od całej tej troski zakręciło się w głowie
- DAJCIE JEJ ŚWIĘTY SPOKÓJ!! - ten krzyk spowodował przyspieszenie serca bicia dziewczyny.
   W jej stronę wolnym krokiem i z ogromnym bananem na twarzy kroczył różowowłosy chłopak. 
- Nie męczcie jej już tak. - obdarzył dziewczynę szczerym uśmiechem.
   Na twarzy dziewczyny mimowolnie pojawiły się rumieńce. Ogarnij się, słyszał krzyk w swojej głowie.
- Dziękuję... - powiedziała cichutko.
- Z okazji zakończenia wojny i bezpiecznego powrotu Lucy.... Wszyscy.... MAMY DZISIAJ IMPREZKĘ!
    Blondynka szeroko otwarła oczy i otwarła usta. No tak, w końcu to Fairy Tail, a tu nigdy nie istnieje inne zakończenie niż Party Hard... Uśmiechnęła się do siebie i dołączyła się do zabawy.



__________________________________


    Ulicami Magnolii, powolnym krokiem szła dziewczynka. Była stosunkowo niska oraz posiadała dosyć dziecinne rysy twarzy. Miała długie, sięgające za kolana kasztanowe włosy. których niesfornych kosmyków nie dało się ułożyć do kupy. Zielone oczy dziewczyny były jakby przygaśnięte, a ona sama jakby była wyssana z życia. Koło niej żwawymi kroczkami dreptało malutkie stworzonko. Nie było podobne do żadnego znanego ludziom zwierzęcia. Miało czerwone futerko, które uroczo komponowało z żółtym ogonkiem i brzuszkiem. Miało wydłużoną główkę, na której sterczały śmiesznie zakręcone uszka. 



Potworek patrzył się na dziewczynę smutnym wzrokiem, a gdy kasztanowowłosa kaszlnęła krwią, chwycił ją mocno za rękę.
- Będzie dobrze, Uni. Za niedługo będziemy na miejscu. - powiedział słodziutkim głosem czerwony futrzak.
   Dziewczę tylko pokiwało głową i położyła sobie stworka na lewym ramieniu.
- Dzięki, Horava... - uśmiechnęła się i pogłaskała zwierzaka po głowie. - Jesteś moim najlepszym przyjacielem...

_________________________________


    Drzwi gildii otworzyły się z hukiem. Wszyscy imprezowicze spojrzeli w stronę wejścia. Stała w nich niska, brązowowłosa dziewczyna. Ignorując powstałe w budynku szmery, podeszła do lady i zapytała się fioletowowłosej barmanki:
 - Jak mogłabym dołączyć do gildii??
   Jeśli wcześniej byli zaskoczeni, to teraz szczęki im opadły. Dziecko prosi o wpisanie je do gildii. Na dół, ze swojego gabinetu zszedł Makarov.
- Co tu się dzieję, dlaczego jest tak cicho? - W tym momencie zobaczył stojącą przy ladzie niską, na oko czternastoletnią dziewczynkę patrząca na niego ogromnymi, zielonymi oczami.
   Podbiegła do staruszka z uśmiechem na twarzy.
- Proszę pozwolić mi dołączyć. - błagała dziadziusia dziewczyna.
- Zgoda. - odpowiedział oszołomiony uśmiechem dziewczyny mistrz.
    W tym momencie poczuł ból w okolicach brzucha. Został uderzony głową przez jakieś śmieszne, czerwone stworzonko.
- Spróbuj tylko ją podrywać, a policzę się z tobą. - usłyszał z ust potworka. - Pamiętaj, obserwuję Cię.
- Daj spokój, Hora... - Zielonooka nie dokończyła.
    Padła jak długa na ziemie i zaczęła się dusić. Pluła we wszystkie strony krwią i wiła się jak ryba bez wody.
- Trzymaj się, Uni. - krzyknął Horava, starając się ulżyć przyjaciółce w cierpieniu.
- WENDY ! - zawołał Makarov.


CDN.
Mam nadzieję, że rozdział się podobał.^^
Wszystkie nowe postacie, które się pojawią są wzorowane
na moich przyjaciółkach z realu i skrycie wierzę,
że się wam spodobają.
Wszelkie uwagi i opinie, proszę o dodanie w komentarzach.
A rozdzialik dedykuję Lucy-nemu


środa, 24 października 2012

Rozdział 27 - Koniec

... pociągnęła za spust.
   Lucy zacisnęła powieki, czekając na falę bólu, jednak nic takiego nie nadeszło. Niepewnie otwarła oczy i zobaczyła siłującą się z pistoletem różowowłosą. Okazało się, że magazynek był pusty.  Blondynka postanowiła skorzystać ze swojej szansy i jednym, zgrabnym ruchem wyjęła z torby sztylet. Za jego pomocą wytrąciła napastniczce broń z ręki, popchnęła ją udem i pędem wybiegła z pomieszczenia. Stukała swoimi obcasami o marmurowa posadzkę. Bieg w tych butach bardzo ją męczył, dlatego zdjęła je i rzuciła za siebie. Z sali wybiegła zezłoszczona różnooka. Była zdecydowanie szybsza od Lucy, która nie słynęła jako wybitna lekkoatletka. Mimo to walczyła, by jak najszybciej dobiec do wyjścia. Niestety, czekała tam na nią niezbyt miła niespodzianka. Przy drzwiach stała czwórka mężczyzn, którzy jakiś czas temu byli przeciwnikami jej i Erzy. Serce dziewczyny podskoczyło do gardła. Wiedziała, że nie ma szans. Każdy z nich był uzbrojony i na pewno miał lepszą od niej kondycję, a co więcej znali dobrze ten teren. Pomimo to blondynka nie miałą zamiaru dać się zabić, obróciła się, by zawrócić, ale przed nią stała bariera. Była to wysoka na dwa metry kobieta o talii osy i pięknych, hebanowych włosach, opadających kaskadami na jej ramiona. Uśmiechnęła się złośliwie do dziewczyny.
- Asara-san. - wyszeptali mężczyźni.
Czarnowłosa skierowała wzrok na brązowooka.
- Witaj... - chciała coś dopowiedzieć, ale nie zdążyła.
   Spanikowana Lucy, dźgnęła dziewczynę w biodro i korzystając z zaskoczenia wszystkich napastników i zbiegła schodami w dół. Panowała tu nieprzenikniona ciemność oraz nieprzyjemny chłód. Dziewczyna macała po ścianach szukając jakiejkolwiek kryjówki. BINGO. Znalazła wąski otwór, przy którym stały beczki. Wspięła się beczkę i skoczyła za nią. Postanowiła przez jakiś czas skorzystać z tej kryjówki. Słyszała krzyki i zawodzenia nieprzyjaciół, ale musiała się uspokoić i obmyślić plan. Najpierw sprawdziła czy zaułek dokądś prowadzi. Nie. Dalej była tylko lita ściana, o którą opierała się przyrdzewiała łopata.
- Znalazłem Cię !! - usłyszała za sobą przerażający głos. Nie kontrolując swojego ciała, wbrew sobie podniosła łopatę i uderzyła nią przeciwnika w szczękę. Runął bezwładnie na podłogę. Był to jeden z bliźniaków, z którymi miała już parę razy do czynienia. Po omacku dotarła do schodów i niezauważona z powodu ciemności przemknęła na górę. Dobiegła do drzwi wyjściowych, ale ktoś podłożył jej nogę i wywróciła się. Nad nią stały Aden oraz Asara. Uśmiechały się nieprzyjaźnie do dziewczyny. Różnooka kopnęła Lucy w dłoń pozbawiając ją sztyletu, usiadła na niej i wsadziła jej w zęby lufę pistoletu.
- Dlacego? - sepleniła brązowoka, a w oczach dziewczyny pojawiło się pełne agresji spojrzenie.
- DLACZEGO?? DLACZEGO?? Dlatego, że wszystko mi zabrałaś. Myślałam, że Layla mnie kochała, myślałam, że mogę być jej dzieckiem, myślałam, że mogę wieść normalne, szczęśliwe życie, ALE NIE!! Ona    wolała Ciebie. Jeszcze nienarodzonego bachora, który nic nie potrafi. Dlaczego?? Dlaczego mnie nikt nigdy nie chciał?? Layla wolała Ciebie bo byłaś jej, a ja niczyja. Jak można pokochać niczyje dziecko? NIENAWIDZĘ CIĘ!! NIENAWIDZĘ CIĘ!! Za to, że zabrałaś mi moją pryszłość, moją mamę. Gdyby wybrała mnie nie pochorowałaby się i mogłaby dalej żyć. ALE TY MUSIAŁAŚ WSZYSTKO ZNISZCZYĆ!
    Uderzyła pięścią w policzek blondynki.
- UMIERAJ!!!!!!!!
   Już miała wypuścić kule, gdy nagle została uderzona i odleciała pod samą ścianę. Lucy podniosła do góry oczy, by zobaczyć twarz wybawiciela. Mowę jej odebrało. Nad nią stał nie kto inny,tylko Natsu. Widząc brudną od krwi i potu blondynkę mocnym ciosem powalił na kolana stająca nieopodal kruczowłosą. Następnie podniósł Lucy w taki sposób, w jaki pan młody przenosi narzeczoną przez próg i otworzył na oścież frontowe drzwi. Blondynka jeszcze bardziej była zaskoczona tym co zobaczyła. Za ogromnymi drzwiami stali wszyscy jej znajomi z Fairy Tail. Była wśród nich również Erza. 
- Przyjaciele... - wyszeptała zmizerniała dziewczyna.
   Zaraz podbiegła do niej szkarłatnowłosa i przejęła ją z rąk Natsu. Razem z Wendy, jedną z najmłodszych członkiń udały się do stojącego na ulicy ambulansu.
- Dziękuję wam... - powiedziała łamiącym się głosem.
- Nie ma za co. W końcu jesteśmy przyjaciółmi. - odpowiedziały chórem dziewczyny, a blondynka wylała potok łez.
- Nie martw się. To już koniec i nic ci nie grozi. - powiedziała delikatnie dziesięciolatka chwytając dziewczynę za rękę.
- Jeszcze raz dzięki. - wydukała i odpłynęła w objęcia Morfeusza.


CDN.
Cóż mam nadzieję, że rozdział się podobał.
Jest to ostatni rozdział tej sagi i już wkrótce zacznie się nowa.
Dojdzie parę nowych postaci oraz w końcu pojawią się
wątki miłosne, na które większość z was czeka. ^^
Rozdział dedykuję  Animka-chan
PS. Zapomniałam wspomnieć, że moje wykonanie
,, Niech żyje bal " niespecjalnie przypadło Jury do gustu, 
ale za to przeszłam na drugi etap olimpiady z matmy.
Mam nadzieję, że będziecie mi życzyć powodzenia 
w dalszych etapach xD




wtorek, 23 października 2012

2000 wejść!!!

   Wielkie dzięki za te 2 000 wejść. Podziękowania składam na ręce wszystkich czytelników, zwłaszcza tych którzy swoimi komentarzami motywują mnie do pisania. Jeszcze raz wielki dzięki. 


 Jak tylko skończy się historia w ramach podziękowań napiszę rozdział specjalny. Bardzo proszę również o komentarze, w których znajdowałyby się jakieś porady lub uwagi, choć dobrym słowem nie pogardzę ^^. 

niedziela, 21 października 2012

Rozdział 26 - ,, Dlaczego? "

   O, cholera, pomyślała Lucy. Wiedziała, że prędzej czy później będzie musiała spełnić obietnicę, ale nie spodziewała się, że tak szybko. Chciała się wcześniej dowiedzieć więcej o przeciwniku, ale cały czas miała nadzieję, że to się jakoś ułoży, bez niej oczywiście.
- No to teraz gadaj. - wytrąciła ją z rozmyślań Aden. - Coś ty ze sobą zrobiła, kobieto. Miałaś takie cudne włosy, a teraz....
- A daj mi spokój! Obcięłam, bo tak mi się podobało. -  warknęła
   Różowowłosa spojrzała na nią z lekkim oburzeniem i odwróciła głowę w stronę okna, tak by nie widzieć blondynki. Lucy nie miała nic przeciwko. Też była obrażona. Różnooka była trzecią osobą tego dnia, która zadała jej to pytanie. To było irytujące. Jej włosy, jej sprawy. Niech się Aden o swoje różowe loki martwi.
Blondynka wstała otrzepała tył zielonej sukienki i usiadła na jednym z foteli. 
- Wybacz. Po prostu nie mam dziś humoru... - wydukała na przeprosiny krótkowłosa.
    Aden odwróciła się z szerokim uśmiechem na twarzy. 
- Wybaczę... Pod jednym warunkiem. - podała Lucy małe, owinięte ozdobnym papierem pudełko.
- Co to? - zapytała osiemnastolatka, wlepiając wzrok w pakunek.
- Otwórz, a się przekonasz.
  Blondynka niepewnie zaczęła rozdzierać papier. Zobaczyła srebrne pudełeczko zdobione złotymi motywami. Było naprawdę piękne i niewątpliwie strasznie drogie. Dziewczyna spojrzała pytająco na darczyńce, a on gestem nakazał zajrzeć do środka. Lucy drżącą ręką podniosła wieko i mowę jej odebrało. W środku srebrny sztylet z rubinową rękojeścią. Był tak naostrzony, ze aż ciarki przechodziły po plecach na sam widok.
- Nie mogę tego wziąć. - odrzuciło pudełko na bok.
   Z twarzy różowowłosej zniknął uśmiech. 
- No to jak masz zamiar pokonać Asarę. Gołymi rękami nie dasz rady.
   Matko, w co ja się wplątałam, Lucy ogarnęło nie małe przerażenie. Aden widząc jej zachowanie poklepała ją po ramieniu.
- Nie martw się nie będziesz sama. Pomogę Ci z całych sił.
   Blondynka uśmiechnęła się delikatnie. Jakoś sobie nie potrafiła wyobrazić dwójki dziewczyn walczących na śmierć i życie z członkami mafii. Przyszły boss Yakuzy zaczął badać nowy nabytek. Sztylet był wyjątkowo ciężki, ale i o wiele ostrzejszy niż przeciętne. Dziewczyna ważyła go w ręce, po czym zaczęła wymachiwać bronią. Radziła sobie całkiem nie najgorzej, ale mimo to wątpiła, czy będzie się w stanie w sobie zebrać, by kogoś zaatakować?
   W tej chwili limuzyna zatrzymała się z piskiem opon.
- Ooo.. Już jesteśmy na miejscu.
   W normalnych warunkach droga to Tokio zajmowała jakieś 4, może 3 godziny, a Lucy czuła się jakby minęło zaledwie pół godziny. Aden szarpnęła za klamkę i wyszła z pojazdu. Ruszyłam za nią. Stałyśmy przed ogromną willą znajdującą się na obrzeżach miasta. Wielkością przypominała pałac.
- To dom mafijny. Każdy z nas tutaj mieszka.
- A ty?? Pracujesz po za miastem, więc dojeżdżasz do pracy??
- Nieee.. Dolatuję. - poprawiła przyjaciółkę różnooka.
   Tego blondynka się nie spodziewała, ale skoro kogoś stać na taki budynek to i nic dziwnego, że może sobie pozwolić na helikopter, bądź odrzutowiec. Różowowłosa wkroczyła do budynku, przez ogromne, mosiężne drzwi, na których znajdowały się 2 krzyżujące się pistolety. Szła szerokim korytarzem tupiąc swoimi obcasami o marmurową podłogę. Otworzyła kolejne drzwi i ruchem ręki nakazała dziewczynie wejść do środka. Dziewczyna posłusznie weszła do pokoju. Pomieszczenie było ogromne. Miała wielkość sali gimnastycznej. Mimo iż pokój był tak ogromny był prawie całkowicie pusty. Jedynym dodatkiem był wiszący na przeciwległej ścianie pokaźnych rozmiarów obraz, przedstawiający portret pewnej kobiety. Blondynki z włosami spiętymi w koka.
- Mamo... - westchnęła Lucy.
   Przez chwilę patrzyła się na obraz,a z oczu ciekły jej łzy, spadające pojedynczymi kroplami na marmurową posadzkę. Dziewczyna pociągnęła nosem i przetarła ręko mokry policzek. Odwróciła się na pięcie, by zobaczyć reakcję Aden, ale to co zobaczyła odebrało.Brązowe oczy blondynki zrobiły się ogromne Różnooka stała naprzeciwko niej a w ręku trzymała zgrabny pistolecik, który przyłożyła dziewczynie do czoła. Na twarzy różowowłosej pojawił się sadystyczny uśmiech.
- Dlaczego?? - zapytała łamiącym się głosem brązowooka.
   Oprawczyni zignorowała pytanie i zaczęła chichotać.
- Bye bye!! - powiedziała uroczo i pociągnęła za spust.


CDN.
I co myślicie? Mam nadzieję, że się wam spodobał.
Krótszy niż zazwyczaj, no przynajmniej
tak mi się wydaje.
 Pisałam go najszybciej jak umiałam,
 ponieważ później mam dużo nauki. 
Życzę wszystkim czytelnikom miłego poniedziałku,
chociaż z tym zazwyczaj jest ciężko.^^
Rozdział dedykuję froshes, której 
blooga niedawno zaczęłam czytać 
i bardzo mi się spodobał. xD