niedziela, 21 października 2012

Rozdział 26 - ,, Dlaczego? "

   O, cholera, pomyślała Lucy. Wiedziała, że prędzej czy później będzie musiała spełnić obietnicę, ale nie spodziewała się, że tak szybko. Chciała się wcześniej dowiedzieć więcej o przeciwniku, ale cały czas miała nadzieję, że to się jakoś ułoży, bez niej oczywiście.
- No to teraz gadaj. - wytrąciła ją z rozmyślań Aden. - Coś ty ze sobą zrobiła, kobieto. Miałaś takie cudne włosy, a teraz....
- A daj mi spokój! Obcięłam, bo tak mi się podobało. -  warknęła
   Różowowłosa spojrzała na nią z lekkim oburzeniem i odwróciła głowę w stronę okna, tak by nie widzieć blondynki. Lucy nie miała nic przeciwko. Też była obrażona. Różnooka była trzecią osobą tego dnia, która zadała jej to pytanie. To było irytujące. Jej włosy, jej sprawy. Niech się Aden o swoje różowe loki martwi.
Blondynka wstała otrzepała tył zielonej sukienki i usiadła na jednym z foteli. 
- Wybacz. Po prostu nie mam dziś humoru... - wydukała na przeprosiny krótkowłosa.
    Aden odwróciła się z szerokim uśmiechem na twarzy. 
- Wybaczę... Pod jednym warunkiem. - podała Lucy małe, owinięte ozdobnym papierem pudełko.
- Co to? - zapytała osiemnastolatka, wlepiając wzrok w pakunek.
- Otwórz, a się przekonasz.
  Blondynka niepewnie zaczęła rozdzierać papier. Zobaczyła srebrne pudełeczko zdobione złotymi motywami. Było naprawdę piękne i niewątpliwie strasznie drogie. Dziewczyna spojrzała pytająco na darczyńce, a on gestem nakazał zajrzeć do środka. Lucy drżącą ręką podniosła wieko i mowę jej odebrało. W środku srebrny sztylet z rubinową rękojeścią. Był tak naostrzony, ze aż ciarki przechodziły po plecach na sam widok.
- Nie mogę tego wziąć. - odrzuciło pudełko na bok.
   Z twarzy różowowłosej zniknął uśmiech. 
- No to jak masz zamiar pokonać Asarę. Gołymi rękami nie dasz rady.
   Matko, w co ja się wplątałam, Lucy ogarnęło nie małe przerażenie. Aden widząc jej zachowanie poklepała ją po ramieniu.
- Nie martw się nie będziesz sama. Pomogę Ci z całych sił.
   Blondynka uśmiechnęła się delikatnie. Jakoś sobie nie potrafiła wyobrazić dwójki dziewczyn walczących na śmierć i życie z członkami mafii. Przyszły boss Yakuzy zaczął badać nowy nabytek. Sztylet był wyjątkowo ciężki, ale i o wiele ostrzejszy niż przeciętne. Dziewczyna ważyła go w ręce, po czym zaczęła wymachiwać bronią. Radziła sobie całkiem nie najgorzej, ale mimo to wątpiła, czy będzie się w stanie w sobie zebrać, by kogoś zaatakować?
   W tej chwili limuzyna zatrzymała się z piskiem opon.
- Ooo.. Już jesteśmy na miejscu.
   W normalnych warunkach droga to Tokio zajmowała jakieś 4, może 3 godziny, a Lucy czuła się jakby minęło zaledwie pół godziny. Aden szarpnęła za klamkę i wyszła z pojazdu. Ruszyłam za nią. Stałyśmy przed ogromną willą znajdującą się na obrzeżach miasta. Wielkością przypominała pałac.
- To dom mafijny. Każdy z nas tutaj mieszka.
- A ty?? Pracujesz po za miastem, więc dojeżdżasz do pracy??
- Nieee.. Dolatuję. - poprawiła przyjaciółkę różnooka.
   Tego blondynka się nie spodziewała, ale skoro kogoś stać na taki budynek to i nic dziwnego, że może sobie pozwolić na helikopter, bądź odrzutowiec. Różowowłosa wkroczyła do budynku, przez ogromne, mosiężne drzwi, na których znajdowały się 2 krzyżujące się pistolety. Szła szerokim korytarzem tupiąc swoimi obcasami o marmurową podłogę. Otworzyła kolejne drzwi i ruchem ręki nakazała dziewczynie wejść do środka. Dziewczyna posłusznie weszła do pokoju. Pomieszczenie było ogromne. Miała wielkość sali gimnastycznej. Mimo iż pokój był tak ogromny był prawie całkowicie pusty. Jedynym dodatkiem był wiszący na przeciwległej ścianie pokaźnych rozmiarów obraz, przedstawiający portret pewnej kobiety. Blondynki z włosami spiętymi w koka.
- Mamo... - westchnęła Lucy.
   Przez chwilę patrzyła się na obraz,a z oczu ciekły jej łzy, spadające pojedynczymi kroplami na marmurową posadzkę. Dziewczyna pociągnęła nosem i przetarła ręko mokry policzek. Odwróciła się na pięcie, by zobaczyć reakcję Aden, ale to co zobaczyła odebrało.Brązowe oczy blondynki zrobiły się ogromne Różnooka stała naprzeciwko niej a w ręku trzymała zgrabny pistolecik, który przyłożyła dziewczynie do czoła. Na twarzy różowowłosej pojawił się sadystyczny uśmiech.
- Dlaczego?? - zapytała łamiącym się głosem brązowooka.
   Oprawczyni zignorowała pytanie i zaczęła chichotać.
- Bye bye!! - powiedziała uroczo i pociągnęła za spust.


CDN.
I co myślicie? Mam nadzieję, że się wam spodobał.
Krótszy niż zazwyczaj, no przynajmniej
tak mi się wydaje.
 Pisałam go najszybciej jak umiałam,
 ponieważ później mam dużo nauki. 
Życzę wszystkim czytelnikom miłego poniedziałku,
chociaż z tym zazwyczaj jest ciężko.^^
Rozdział dedykuję froshes, której 
blooga niedawno zaczęłam czytać 
i bardzo mi się spodobał. xD


6 komentarzy:

  1. Robi się coraz ciekawiej! Nie no naprawdę, akcja idzie z kopyta do przodu :P Szkoda mi tylko tych włosów Lucy T.T Jeśli zabijesz mi Lucy, to ja cię znajdę i zatkłukę i zakopię, a potem odkopię i znowu stłukę xD Nie no żartuje :P Ta Aden mnie wkurzyła >.< Co za zdrajca!
    Pozdrawiam i życzę weny!

    OdpowiedzUsuń
  2. Widzisz, a mówiłaś, że Aden nie zdradzi jej. Nie ładnie, kiedy o tym gadałyśmy powiedziałaś, że tego nie zrobisz. Teraz czekam na wyjaśnienie tej sytuacji. Tak więc weny życzę i ucz się na tę chemię, bo znowu będzie "Mirka ty się nie uczysz...". Tak, więc czekam i nie mogę się doczekać.

    OdpowiedzUsuń
  3. ;O
    No teraz to jestem w rozsypce.. ehh.. I Lucy w tarapatach..
    Co będzie dalej?
    Czekam niecierpliwie na kolejny rozdział ;D
    Inspiracji życzę, pozdrawiam i zapraszam do mnie! :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Oo jak przeczytałam końcówke to mi mowe odebrało, niespodziewałam się. Coraz ciekawiej się robi :))))

    OdpowiedzUsuń
  5. Dedykacja dla mnie? Ojej, nie spodziewałam się, dziękuje z całego sercaa! Aż mnie zatkało jak przeczytałam o dedykacji, naprawdę dzięki ♥
    A rozdział bardzo ciekawy, i się nie mogę doczekać następnego *-* Ale ja wiem, że ty się nie odważysz zabić Lucy, ktoś ją uratuje albo coś... Aaaa, takimi słowami tylko cię prowokuję, w każdym razie nie waż się jej zabijać! ;D

    OdpowiedzUsuń
  6. Oj! Wielkie gomene, że nie komentuję... A miałam >.< Ale po prostu nigdy nie umiałam znaleźć wystarczająco wiele czasu, by zostawić po sobie ślad. Ale spróbuję to zmienić ;) Oczywiście miałam kilka zaległych rozdziałów, ale w tym miesiącu udało mi się wszystko nadrobić, i to nie tylko na twoim blogu ;) Rozdział cudowny. Wciągnął mnie i to bardzo! Wiedziałam, że Aden to zdrajczyni jakich mało! Moje przekonania potwierdził ten rozdział. Spróbuj zabić Lucy... Eh... Co ja gadam. Na pewno ktoś ją uratuje ;)
    Czekam z niecierpliwością na ciąg dalszy.
    Gorąco pozdrawiam i życzę dużo weny! ;*

    OdpowiedzUsuń