piątek, 5 października 2012

Rozdział 17 - " Smutna opowieść "

Dziewczyna mimowolnie otworzyła usta. Przed nią stała w pełnej okazałości sadystyczna różnooka. Lucy zawładnął strach. Co ona tu robi?
- Pracuję, a co nie mogę?? - padło z ust pielęgniarki.
   W realu również potrafi czytać w myślach?, blondyna była nie na żarty przestraszona.
- Nie, nie potrafię. Mam po prostu dobrą intuicję. - odparła pracowniczka szpitala. - Masz te tabletki. Powinny złagodzić ból.
    Podała Lucy tackę, którą wcześniej wniosła do pokoju. Blondynka zrzuciła tackę na podłogę. Tabletki rozsypały się po posadzce, a woda stworzyła na dywanie ogromną, mokrą plamę.
- MATKO! Same z tobą problemy. - zaczęła zbierać rozsypane pigułki i wrzucać je do plastikowego pojemniczka.
   Tym razem nie bawiła się w czułości i siła wepchnęła kapsułki do gardła stawiającej opór pacjentki. Tym razem jednak pojedynek zakończył się zwycięsko dla posiadaczki kolorowych oczu. To koniec. Pewnie zaraz znowu odlecę, panikowała Lucy. Minęło parę minut, a ona wcale nie czuła się śpiąca. Właściwie stała się wręcz żywsza i mniej obolała po spożyciu tabletek. Czyli jednak nie był to żaden narkotyk.
- Dlaczego miałabym podawać ci jakieś prochy? I tak nie jesteś w stanie się bronić, czy nawet wezwać pomocy.
   Co racja, to racja. Blondynka uświadomiła sobie, że różowowłosa ma słuszność, ale dlaczego w takim razie jej nie atakuje. Przecież jest całkowicie bezbronna. Może zależy jej na informacjach o członkach Fairy Tail. Nie jestem w stanie nawet słowa powiedzieć, więc nie ma ze mnie żadnego pożytku. W takiej opcji, czego ona chce, Lucy zadręczały te pytania.
- Chcę porozmawiać. - po raz kolejny różnooka odgadła jej myśli. - Posłuchasz mnie??
   Blondynka nie rozumiała jaki cel ma mieć ta rozmowa, skoro ona nie jest w stanie nic powiedzieć. Mimo wszystko kiwnęła powoli głową zastanawiając się co ma do powiedzenia postać w białym kitlu.
- Mam na imię Aden. Jestem od ciebie starsza, więc i moja historia jest dłuższa. Urodziłam się w Osace. Mój ojciec był bossem jednej z miejskich mafii, a matka zwykłą, szarą myszką z prowincji, która przeprowadziła się do wielkiego miasta z nadzieją na lepsze życie. - te słowa wypowiedziała z pogardą, ale i nutką smutku w głosie. - Z jej marzeń jednak nic nie wyszło. Nie była w stanie znaleźć sobie jakiejkolwiek pracy, więc żebrała na mieście. Z każdego miejsca była przeganiana, aż w końcu koło niej przechodził ,,mój tatuś '' - ilość agresji w jej głosie była, wręcz nie do opisania. - Gdy zobaczył buźkę żebraczki kazał swoim ludziom zabrać ją do siedziby. Ponieważ był niewyżytym, starym dziadem zgwałcił kobietę ulicy. Po bardzo krótkim czasie okazało się, że dziewczyna jest w ciąży. Postanowiono, że jeśli urodzi się chłopak, zostanie on wychowany na prawdziwego mafiozę. Niestety, na świat nie przyszedł przyszły ojciec mafii, ale mała, zasmarkana gówniara, która tylko beczała. Wypieprzył córkę i jej matkę na zbity pysk. Kobieta nie była w stanie utrzymać dziecka nie mając pieniędzy nawet na własne potrzeby. Jej organizm tego nie wytrzymał. Padła koło śmietnika i nie dane było już jej wstać. A dziecko leżało na chodniku płacząc jeszcze głośniej niż zazwyczaj. To właśnie wtedy ulicą przechodziła pewna wysoka blondynka. Usłyszała płacz dziecka i zabrała je ze sobą. Do Tokio. Do jej miasta. Opiekowała się szkrabem przez 4 lata. W trakcie tych wszystkich lat, dziewczynka dowiedziała się, że jej opiekunka jest członkiem Yakuzy, a dokładniej ujmując jej bossem. Sześciolatka nie chciała uwierzyć, że znowu trafiła mafii, jednak tak długo jak rozkazy wydawała wysoka blondynka, dziecko mogło wieść, wręcz sielankowe życie. Jednak wszystko się musi kiedyś skończyć. Opiekunka tego zasmarkanego bachora rzuciła mafię, ponieważ chciała na nowo zacząć swoje życie u boku swojej miłości. Zostawiła sześciolatkę pod opieką jej byłych podwładnych i odeszła za swoim wybrankiem. Dziewczynka chciała sprowadzić ją z powrotem. Uczyła się walki oraz chcąc stać się mądrzejszą zaczęła edukację, a gdy w końcu udało się jej odnaleźć miejsce, w którym mieszkała, znów los spłatał jej figla. Kobieta umarła, ale zostawiła po sobie dziecko. Najwidoczniej od dawna zdawała sobie sprawę, że szybko umrze. Po za córeczką zostawiła po sobie list. List zaadresowany do tego szkraba, którym opiekowała się przez te długie cztery lata w mafii. W ostatnich słowach wspomniała jak jej przykro, po tym ją opuściła. Miała też jedną prośbę. By kiedyś w przyszłości ta wychowana przez mafię dziewczyna stała się dla córki byłego bossa kochającą, starszą siostrzyczką. - w tym momencie różowowłosa spojrzała ze smutkiem na Lucy. - dziewczynką, o której opowiadałam byłam ja, a dzieckiem exszefa Yakuzy .... jesteś ty, Lucy....

4 komentarze:

  1. ;O
    kopara mi opadła.. co?!
    Lucy jest..
    o kurde.. brak mi słów..
    Genialnie napisałaś to, jak Aden opowiada swoją historię. poprostu cudo!

    Czekam na więcej! Życzę inspiracji i zapraszam do mnie :)
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja właśnie pisze swój rozdział ale weszłam na chwile sprawdzić czy nie ma czegoś nowego i patrze - nowy rozdział u mojej drogiej Uni. Przejade sobie szybko wzrokiem bo nie będe mogła pisać swojego rozdziału przez ciekawość. Ku mojemu zdziwieniu widze słowo które właśnie przed chwilą pisałam w swoim rozdziałe - Yakuza. Kurde, teraz musze wymyśleć inną mafie xD Cóż troche zaspoilerowałam mój następny rozdział lecz być może to cię zaciekawi :D I gdy tylko skończe pisać swoją notke przeczytam twój rozdział bardzo dokładnie ^^

    OdpowiedzUsuń
  3. Ale się pośpieszyłaś z tą nową notką :* Ja dopiero zaczęłam pisać rozdział, powinien pojawić się jutro w południe.
    O kurde... ojcem Lucy jest szef mafii? O.O
    Nieźle to opisałaś, od razu wczułam się w opowieść tej dziewczynki ;c Moje nastawienie do różowowłosej się zmieniło, nie miała lekko w życiu.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja nie wiem co napisać...jestem poruszona, na prawdę...
    Zaskakujesz mnie z każdym rozdziałem co raz bardziej - oczywiście pozytywnie.

    OdpowiedzUsuń