Lucy otworzyła zaspane powieki. W pokoju panowała nieprzenikniona ciemność, dlatego dziewczyna próbowała powrócić w objęcia Morfeusza. Obracał się z boku na bok, odwracała poduszkę, szczelnie opatulała się kołdrą, by zaraz ją zrzucić. Nic. Nie mogła już zasnąć.Wstała z łóżka i podeszła do szafy. Miała ochotę zdjąć pidżamę i przebrać się w jakiś dresik. Uchyliła drzwi i zobaczyła pustkę i nagle uświadomiła sobie, że pidżamy również nie ma. Była ubrana tylko i wyłącznie w zieloną sukieneczkę, którą dostała od przyjaciółki. Westchnęła zrezygnowana i postanowiła zejść na dół. Schodziła po schodkach jak myszka kierując się w stronę dobrze zaopatrzonej kuchni. Nie chciała budzić przyjaciółki.
Przeszła przez salon i raźnym krokiem ruszyła w stronę drzwi prowadzących do kuchni. Po omacku szukała wzdłuż ściany włącznika. Znalazła. Cały pokój oświetliło rażące, białe światło. Podeszła do lodówki i spojrzała na stojący na niej zegar. Była 4 nad ranem. O ile dobrze pamiętała zasnęła gdzieś tak po południu. Dawno tak długo nie spała. Uśmiechnęła się pod wąsem i wyjęła z lodóweczki opakowanie kabanosków. Usiadła przy stole jadalnym i zaczęła wchłaniać jedną po drugiej cieniutkie kiełbaski. Gdy tak sobie podjadała, zauważyła że na stoliku leży mała, biała karteczka. nachyliła się nad nią i przeczytała treść.
Wybacz Lucy,
jak się obudzisz mnie najprawdopodobniej nie będzie.
Jestem na nocnej zmianie w pracy.
Miałam Ci o tym powiedzieć, ale szybko zasnęłaś,
a nie miałam serca Cię budzić.
PS. Mam prośbę. Jakbyś mogła przynieść z piwnicy
mój dżemik truskawkowy i wsadziła do lodówki.
Z góry dziękuję !! ^^
Blondynka odłożyła kartkę. Pożarła ostatnie kabanosy i postanowiła odnaleźć piwnicę. Widziała wcześniej schody prowadzące w dół, ale nie miała z nich jeszcze okazji skorzystać. Zaczęła szperać po szafkach w poszukiwaniu latarki. BINGO! Znalazła. Sprawdziła, czy działa. Światło nie było w prawdzie najmocniejsze, ale na parę minut wystarczy. Zeszła po schodami w dół. Znalazła się ciemnym pomieszczeniu. Oświetliła je latarką i zrobiła krótkie rozeznanie w terenie. Zarówno po jej lewej jak i prawej znajdowały się przejścia. Dziewczyna nie wiedziała, które prowadzą do piwnicy. Skręciła w prawo i znów napotkała się na niesprzyjające stopnie betonowych schodów. Pomalutku, powolutku i nagle... Poślizgnęła się na jednym ze schodków i spadła na dół. Usłyszała głośny brzdęk żelaza uderzającego z ogromną prędkością o kamienną i zimną podłogę. Zaczęła szukać rękoma latarki, która wypadła jej w trakcie lotu. Gdy znalazła przedmiot oświetliła sobie pomieszczenie. To co zobaczyła odebrało jej mowę. Zobaczyła gilotynę, a jej głowa leżała koło przerażającej maszyny. Szybko wstała i dziwnie się poczuła. A właściwie to nie czuła swoich włosów, które zawsze falami spływały po jej barkach. Chwyciła się za głowę i zaczęła wrzeszczeć. Jej piękne blond włosy zostały ścięte pod ostrzem gilotyny. Pukle, z których była tak dumna, leżały teraz w nieładzie na posadzce obok urządzenia. Wybiegła szybko na górę i podbiegła do lustra stojącego w łazience. Zobaczyła swoja twarz, którą okalały ucięte pod kątem 67 stopni włosy. Szybko pobiegła po nożyczki i zaczęła poprawiać fryzurę. Podcinała je w taki sposób, że w końcu jej fryzura wyglądała identycznie jak jej koleżanki, Lisanny, z tą tylko różnicą, że Lucy była blondynką. Jeszcze raz spojrzała na siebie. O wiele lepiej wyglądała z długimi, ale właściwie to krótkie również nieźle się prezentowały. Uśmiechnęła się do siebie i znów zeszła do podziemia. Tym razem skręciła w lewo. Zabrała słoik dżemu i już miała się wrócić, gdy nagle coś sobie uświadomiła.
- Co gilotyna robi w domu Erzy?? - zapytała samą siebie i skierowała się w stronę przejścia prowadzącego do narzędzia. Tym razem była pięć razy ostrożniejsza i w jednym kawałku dotarła na sam dół. Rozświetlając pomieszczenie zobaczyła zapierający dech w piersiach widok. Znajdowała się w ogromnej sali. Przy ścianie znajdowało się mnóstwo średniowiecznych zbroi, a na środku pomieszczenia znajdowało się mnóstwo różnorakich narzędzi tortur używanych w średniowieczu. Patrzyła na to wielkimi oczyma. Nom tego się nie spodziewała, zbrojownia w piwnicy. To było tak straszne, że aż zabawne. Pobiegła znowu na górę, odłożyła truskawkowy dżemik do lodówki. Zaraz usłyszała jak drzwi frontowe otwierają się. Podbiegła do korytarza i zobaczyła wchodzącą do mieszkania czerwonowłosą. Gdy oczy Erzy ujrzały przyjaciółkę zrobiły się ogromne, a jej ręce samowładnie chwyciły się za usta.
- Boże... CO CI SIĘ STAŁO??
CDN.
I co sądzicie o tym rozdzialiku??
Mam nadzieję, że się podobał.
Był dosyć krótki i nie wiele się w nim działo,
ale i tak sądzę, że był nie najgorszy.
Rozdzialik dedykuję Chan Lee oraz Zu-chan,
dzięki którym jestem zmotywowana by pisać.
Gilotyna w piwnicy u Erzy , ale w sumie nie dziwie się . Zapraszam do mnie życzę weny i pozdrawiam Lucy-nemu :) A i mam pytanie jak nazywa się wykonawca tej piosenki ''Dear You'' , spodobała mi się :D
OdpowiedzUsuńCieszę się ^^ O ile dobrze pamiętam to wykonawca to Yuzuki. Obiecuję, ze wpadnę, ale to już jutro. Dziś muszę pozakuwać trochę geografię xD
UsuńOjej, nie wyobrażam sobie Lucy we włosach jak Lisanna, bardziej w stylu Edo-Lucy. No ale, w końcu nie obcinał ich zaufany Cancer, tylko gilotyna :c
OdpowiedzUsuńCo do poprzedniego komentarza, to ja też zakochałam się w tej piosence. Ściągnęłam sobie ją na kompa >.< Teraz czasami otwieram twojego bloga tylko po to, by non-stop leciała ta pioseneczka ;)
Co do rozdziału, to rzeczywiście krótki, ale ciekawy. Życzę weny ;3
Haha gilotyna w piwnicy , tylko Erza może mieć takie pomysły xD Nawet po niej to możnaby było się tego spodziewać. Rozdzialik wesoły i przyjemny , mimo wszystko pełen emocji - podobał się ^^, pozdrawiam :*
OdpowiedzUsuńPodam cię do sądu! Chciałaś mnie zabić! Czytając ten rozdział doznałam takiego ataku śmiechu, że spadłam z krzesła! :-) Tak na poważnie, to rozdział bardzo miło się czytało, zdecydowanie poprawiło mi humor :) Pozdrawiam a i dziękuję za tak szybką opinie na moim blogu @.@ dosłownie xD Przed dziesięcioma minutami wstawiłam rozdział :P Jestem ci wdzięczna :)
OdpowiedzUsuń