czwartek, 11 października 2012

Rozdział 21 - " Niespodziewany gość "

   Gray jak co dzień pracował w rzeźni wujka na magazynie. Ta robota właściwie wcale mu nie przeszkadzała. Jego jedynymi zadaniami było przenoszenie mięsa z albo do chłodni. Czasem się tylko zdarzało, że musiał kogoś zastąpić, więc wtedy stał przy kasie obsługując klientów.
   Miał trzydzieści minut przerwy. Jakoś nie mógł się skupić na robocie. Po jego myślach wciąż chodziła przerażona twarz Lucy. Czy udało się jej uciec?? Czy jest bezpieczna?? I dlaczego w ogóle ktokolwiek ją gonił?? Ciemnonowłosy chwycił się rękoma za głowę i zaczął niespokojnie wiercić. Chciał szybko dowiedzieć się co się stało. Miał nawet w planach zapytanie członków gildii, czy czegoś nie wiedzą, ale stchórzył. Bał się informacji jakie może otrzymać, więc żeby nie myśleć pracował nadgodziny.
- Hej, nudysto.. - zawołał do Graya brązowowłosy chłopak z fryzurką na Bieberka trzymający się za bioderko.
- Czego, pedale?? - warknął Gray.
   Nienawidził tego zasmarkanego szczyla, który bardziej przypominał laskę niż faceta.
- Jaki kolo się o ciebie, debilu - Gray podszedł do chłopca stojącego przy kasie i spojrzał na stojącego obok niego mężczyznę w garniturze. Na głowie miał czarny kapelusz. Uśmiechnął się do ciemnowłosego, zdjął nakrycie głowy i wyciągnął z niego pistolet, który wycelował w Graya. Ciemnowłosemu zrzedła mina. Szybko odskoczył i zaczął uciekać. Biegł w przeciwnym kierunku niż ostatnio z blondynką. Otworzył drzwi od strony magazynu i wybiegł na dwór. Niestety nie spotkała go tu zbyt miła niespodzianka. Czekali na niego  znajomi jegomościa w kapeluszu uśmiechający się szyderczo. Jeden z nich podszedł do chłopaka i chwycił go za kark. Chłopak nie sprzeciwiał się. Wiedział, co by się stało, gdyby tylko spróbował. Kilka kul jak nic skierowałoby się w jego stronę, raniąc niemiłosiernie. Mężczyzna, który trzymał półnagiego chłopca wsadził go do swojego czarnego vana, a za nim wskoczyli jego towarzysze. Usadzili chłopaka na tylnym siedzeniu za kierowcą.
   Idioci, pomyślał chłopak, w którego głowie pojawił się dosyć niebezpieczny pomysł. Gdy tylko auto okrążyło budynek Gray z całej siły kopnął od tyłu siedzenie prowadzącego. Osoba straciłą kontrolę nad pojazdem i uderzył w ścianę jednego z budynku. Kiedy mafiozi byli oszołomieni chłopak szybko się uwolnił i wybiegł z samochodu. Przeskakiwał prze kolejne płoty, gdy nagle zorientował się, że znajduję się po drugiej stronie budynku rzeźni, a dokładniej pod swoim balkonem. Podskoczył i chwycił się balustrady balkonu ( nie była ona zbyt wysoko ) i szybko się podciągnął. Zobaczył, że na tarasie leży tasak. Zupełnie o nim zapomniał. Zostawił go tutaj, gdy te typki goniły Lucy. Chwycił w rękę swoje narzędzie. Usłyszał głosy zbliżających się gangsterów. Szybko wbiegł do salonu i pobiegł po schodach w górę. Biegł tak aż dotarł na drugie piętro. Na drugim piętrze znajdował się strych zawalony starymi gratami. W pomieszczeniu tym co zainteresowała Graya była drabinę. Jej koniec znajdował się na suficie. Było to przejście na dach. Ciemnowłosy wspiął się po szczeblach i wyszedł na zewnątrz. Znajdował się tak na oko 10 metrów nad ziemią. Pobiegł na skraj dachu i wskoczył na kolejny. Gdy przeskoczył drugi dach, na szczycie znaleźli się również mafiozi. Chłopak nie miał dużo czasu. Przyśpieszył tempo i z zawrotną prędkością skakał po dachówkach. Prześladowcy również nie dawali za wygraną.
   Gray znalazł się na szczycie ogromnego, białego budynku.  Zaraz za nim znaleźli się tam czarni mężczyźni. Jeden z nich wyciągnął pistolecik i wypuścił w kierunku półnagie chłopaka kulę. Nie zdążyłby unikną, jednak szczęście stało po jego stronie, bo kula zamiast trafić w niego odbiła się od tasaka, który cały czas trzymał w ręku. Mimo to nie obszedł się bez żadnych szkód. Kula, która natarła na jego broń leciała z taką szybkością, ze cofnęła tasak do tyłu robiąc zadrę na jego nodze. Pojawiła się krew. Gray syknął z bólu i zrobił krok w tył. Los zupełnie się odwrócił. Ponieważ stał na samym skraju dachu zaczął spadać. Szybko zareagował i chwycił się jednej z okiennic budynku ręką.
- Fiuuuuu..... Mało brakowało...
   Chłopak drugą ręką w której trzymał tasak otworzył siłą okno, niechcący wypuszczając przy tym zakrwawiony przedmiot, który wpadł do środka. Zawiał mocny wiatr i chłopak miał spore problemy ze złapaniem się parapetu drugą ręką. Po wielu wysiłkach udało mu się podciągnąć i wskoczyć wewnątrz budynku.
    Szybko rozejrzał się po pokoju. Było tu cholernie biało. No oszaleć wręcz można... Zobaczył białe łóżko i leżącą na nim dziewczynę mającą na sobie szpitalną pidżamę. Patrzyła się na niego wielkimi oczami. NO właściwie, kto by się nie zdziwił. W końcu ile razy do twojego pokoju znajdującego się na trzecim piętrze wskakiwał półnagi przystojniak... Hmmmm???
   Chłopak przyjrzał się dziewczynie. Miała blond włosy. Proste sięgające do ramion. Niemożliwe.... A jednak. Na szpitalnym łóżku leżał nie kto inny, a czarodziejka gwiezdnych duchów.
- Lucy??
- Gray??




CDN.
I jak?? Co sądzicie?? Wiem, że mógł być lepszy.
Mimo to mam nadzieję, że się wam spodobał.
Pomysł na taką fabułę podsunęła mi dzisiaj w szkole 
Zu - chan i w zamian składam jej wielkie ARIGATO ^^

3 komentarze:

  1. Napisałaś to hahahahahah... człowieku, ale jest świetnie. Zapraszam do mnie na kolejny rozdzialik ^v^

    OdpowiedzUsuń
  2. Ohh, ominęłam dwa rozdziały :O Ale spokojnie, już nadrobiłam :D Rozdziały mi się bardzo spodobały, a zwłaszcza ten xD Gray i te jego wejście smoka xD I jak zwykle półnagi xDD Pozdrawiam serdecznie i dziękuję za komentarz na moim blogu :* Zmotywowałaś mnie do dalszego pisania, pomimo choroby xD

    OdpowiedzUsuń
  3. "Obcięty na Bibera pedał" haha niezłe xD No i ta ucieczka Graya, rozdział pełny emocji. Na koniec taki zbieg okoliczności że zwaliło mnie z krzesła. Rewelacja jak zwykle ;p.

    OdpowiedzUsuń