piątek, 19 października 2012

Rozdział 25 - " Już czas "

- Przepraszam. - wydukała blondynka. - sprawiłam Ci nie mały kłopot.
- Powinnaś bardziej uważać. - powiedziała Erza. - Ale to również moja wina mogłam ci powiedzieć.
- Jeszcze raz przepraszam.
    Czerwonowłosa poklepała przyjaciółkę po ramieniu. Najwidoczniej nie miał do niej żadnego żalu. Lucy pocieszona tym obdarzyła koleżankę szczerym uśmiechem. Mimo to jeszcze jedna rzecz nie dawała jej spokoju. Dlaczego w domu Erzy znajdują się takie... jakby to powiedzieć... eksponaty.
- Wiesz, ten dom należał kiedyś do moich dziadków. Oboje byli archeologami. Dzięki tej pasji poznali się i zakochali w sobie na zabój.  Wędrowali razem po świecie i odkrywali nieznane wcześniej zabytkowe miejsca. Ich zapłatą była możliwość wejścia w posiadanie niektórych średniowiecznych artefaktów. Jak sama widziałaś są to między innymi zbroje, bronie, a nawet narzędzia tortur. To wszystko jest dla mnie pamiątką po nich. Od dziecka uwielbiałam opowieści babci o średniowieczu, rycerzach i wojnach. Dlatego po ich śmierci, zaopiekowałam się wszystkimi ich skarbami.
   Z oczu czerwonowłosej popłynęła pojedyncza łza. Nie chciała wspominać o śmierci jej bliskich osób. Lucy zrobiło się żal przyjaciółki. Tym razem to ona pocieszyła Erzę mocnym. koleżeńskim uściskiem. Dziewczyna pokrzepiona na duchu uśmiechnęła się, po czym donośnie ziewnęła. Była zmęczona po nocnej zmianie.
- Idź się połóż. - doradziła blondynka. - A ja przejdę się do pracy. Muszę porozmawiać z szefem.
   Czerwonowłosa pokiwała głową i udała się schodami w stronę swojego pokoju. W tym czasie blondynka zrobiła sobie szybką kawkę i wybiegła z domu. Gdy tylko wyszła za teren posesji, uświadomiła sobie, że nie ma pojęcia jak stąd dostać się do cukierni . Myślała, myślała, aż w końcu wymyśliła. Postanowiła się przejść w stronę szpitala, ponieważ stamtąd wiedziała jak trafić do celu. Po dwudziestu minutowej przechadzce trafiła pod miejsce pracy. Otworzyła nieśmiało drzwi i weszła do środka. Zobaczyła stojącą za ladą jej koleżankę po fachu, Miki-san. Miała średniej długości, zielone, pofalowane włosy. Gdy usłyszała dźwięk otwieranych drzwi, spojrzała w ich stronę i mowę jej odebrało.
- Lu-chan?? - dziewczyna wybiegła zza lady i rzuciła się na szyję blondwłosej.
- Tak się martwiliśmy. Ja, Bato, Rena, a nawet szef. Nigdy więcej nas tak nie strasz, jasne? - Lucy tylko pokiwała głową. - No to teraz mów. Co się stało z twoimi cudownymi włosami. 
   Blondynka nie wiedział co odpowiedzieć. Przecież nie powie, że gilotyna o mało nie poznała się bliżej z jej głową. 
- Były strasznie po krwi i błocie, a że nie mogłam ich domyć, postanowiłam je skrócić. - skłamała.
   Zielonowłosa pokiwała ze zrozumieniem głową. Lucy była szczęśliwa, ze uwierzyła w tą bajeczkę. Ruszyła na zaplecze. Musiała porozmawiać z szefem. Jak zwykle siedział tam pilnując, by nikt nie próbował zabrać mu jego ukochanych ciast i ciasteczek, nad którymi przelał tyle potu i krwi ( poważnie, gdy ktoś próbował się włamać, brał do ręki kij bejsbolowy i rzucał się na potencjalnego przestępce ) Gdy zobaczył swoją pracownicę, wstał. Był to wysoki mężczyzna, w średnim wieku, niezamężny, całkowicie poświęcony interesom cukierni. Jego włosy miały barwę hebanu tak samo jak jego milordowate wąsy. Lucy zaczęła z nim rozmawiać. Otrzymała nowy grafik i opuściła lokum. Wsadziła go do torby. Jak na razie miała dwa tygodnie wolnego.Z uśmiechem na twarzy ruszyła do domu. Niestety, nie danym było jej tam dojść. Gdy tylko minęła szpital na ulicę wyjechała długa na 15 metrów, różowa limuzyna. Stanęła na chodniku, nie wyłączając gazu. Drzwi auta otworzyły się i Lucy została wciągnięta do wnętrza samochodu. 
- Auuuu. - zawyła uderzając tyłkiem o podłogę. 
- Sorki. - usłyszała z ust siedzącej na obitym skórą fotelu różowowłosej kobiety.
- Aden?? O co chodzi??
- Jak to o co? Jedziemy do Tokio, abyś mogła spełnić obietnicę, którą mi złożyłaś. - uśmiechnęła się zadziornie.
   O cholera, pomyślała blondyna....

CDN.
I co sądzicie? Może być?
Niedługo zacznie się akcja, więc dziękuję,
że wytrzymaliście ze mną te 25 rozdziałów.
I powiem Wam, ze zaśpiewałam dzisiaj miałam ten konkurs muzyczny.
Jak mi poszło? Nie mam pojęcia, ale byłoby fajnie,
jakby udało mi się przejść dalej. Jeśli mi się uda
to obiecuję, ze napiszę minimum dwa razy dłuższy rozdział. ^^

1 komentarz:

  1. No to się teraz zrobi ciekawie ^^ Pisz szybciutko następny rozdział ;* No i daj znać czy się udało przejść dalej eliminacje w konkursie, pamiętałam i trzymałam kciuki - mam nadzieje że wystarczająco mocno ; )

    OdpowiedzUsuń