- Gray??
- Lucy ??
Chłopak był całkowicie zdezorientowany. Co blondynka robi w tak ogromnym budynku? Jeszcze raz dokładnie rozejrzał się po białym jak śnieg pomieszczeniu. Wszędzie ta bijący w oczy biel. Podszedł do przyjaciółki i przestraszył się. Zobaczył, że dziewczyna jest bardzo blada. I miała poobijane całe ciało. A w niektórych miejscach znajdowały się ślady po głębszych ramach. To było dla niego za dużo. Jego kolana ugięły się pod ciężarem półnagiego ciała, a on sam wylądował na ziemi.
- Co ci się stało??
Blondynka spojrzała na niego ogromnymi, brązowymi oczami. Szybko obdarzyła chłopaka delikatnym radosnym uśmiechem. Nie chciała, żeby się martwił.
- Nic takiego. Uderzyłam się w głowę i straciłam przytomność. - skłamała Lucy drapiąc się po głowie.
Nie chciała martwić przyjaciela. Zwłaszcza, że już z nią wszystko w porządku oraz dlatego, że jutro zostanie wypisana. Chłopak jej nie uwierzył, ale dał sobie spokój. Właściwie to nie chciał wiedzieć do czego doszło. Potem, by się nie mógł uspokoić. Pozbierał się z podłogi i stanął na przeciw dziewczyny.
- Ile tu jeszcze będziesz siedzieć. - zapytał chłopak zmieniając temat.
- Zostaję tu jeszcze na jedną noc. Jutro, z samego rana Erza przyjdzie mnie odebrać.
- Znacie się w realu?? - zapytał zaskoczony Gray.
Lucy pokiwała głową, dalej uśmiechając się do ciemnowłosego. Gray chciał jeszcze coś powiedzieć, gdy usłyszał dochodzący z korytarza hałas. Podszedł do uchylonych drzwi i zobaczył ludzi, którzy ścigali go po dachach. Blondynka szybko zorientowała się o co chodzi i nakazała podejść Grayowi do łóżka, po czym rzuciła zaskoczonego chłopaka na wyrko i przykryła kołdrą.
- Ciiiii.... - wyszeptała w jego stronę, a następnie zamknęła powieki i udawała, że zasnęła.
Ciemnowłosy leżał w bynajmniej nie wygodnej pozycji. Skulony w pozycji embrionalnej koło lewego uda przyjaciółki. Chciał zaatakować, ale w tej, bez swojego tasaka był bezbronny. Zaraz, zaraz, tasaka...
W tym momencie drzwi pokoju otwarły się z hukiem, ale blondynka zignorowała to i dalej ,, spała " jak zabita.
- Ty... patrz. - powiedział jeden z mężczyzn. - Czy to nie ta cała Lucy?
- Tak - odpowiedział drugi ochrypłym głosem.
- Może by ją zabrać teraz do Asary, a tego gnojka załatwimy później?
- Nie. Aden powiedziała, żeby poczekać aż się obudzi. Jeśli weźmiemy ją teraz może wykitować po drodze. Teraz musimy znaleźć tego nudystę i pozbyć się go.
- Jasne, jasne. Przyjąłem, ale z tego co widzę to tu go nie ma... idźmy dalej.
- Czekaj... - mężczyzna podszedł do okna i podniósł leżący na posadzce tasak. - Pamiętasz to? Ten szczyl musiał się złapać framugi, wlazł do pokoju, a potem wybiegł.
CHOLERA. Pomyślał Gray. Mój ukochany tasak. Dokładnie teraz mafiozi wybiegli z pokoju dalej próbując odnaleźć uciekiniera. Lucy otworzyła oczy.
- Fiuuu... wyszeptała ocierając pot z czoła.
Jednym zgrabnym ruchem podniosła kołdrę i straciła ciemnowłosego chłopaka z łóżka. Osiemnastolatek zaczął się rozciągać. Strasznie zdrętwiał. Blondynka spojrzała na niego z pytaniem.
- Nie mam pojęcia czego chcieli. Kiedy byłem w robocie jeden z nich zaczął do mnie strzelać,a ja uciekałem i trafiłem aż tutaj.
- Rozumiem... Przepraszam, ze Cię w to wplątałam. - powiedziała dziewczyna.
- To nie twoja wina. - uśmiechnął się do niej przyjaźnie. - Na szczęście nic się nie stało.
- Ale może się stać jeśli się nie pośpieszymy. - padło z ust stojącej w drzwiach różowowłosej kobiety.
- Aden. - rzekła przyjaźnie Lucy.
- Jutro pogadamy o szczegółach. Musisz się przygotować to
wyjazdu. - rzekła pielęgniarka.
Blondynka tylko pokiwała głową.
- O co chodzi? - zapytał Gray.
- Za parę dni wyjeżdżam do Tokio, by obalić Asarę, szefa Yakuzy.
- Dobre, a tak naprawdę to po co? - zapytał ciemnowłosy tarzając się po podłodze. Zorientował się, że Lucy nie żartuje. - POWAŻNIE?
Dziewczyna tylko pokiwała głową. W chłopaku się zagotowało. Nie chciał, żeby jego przyjaciółka robiła coś tak niebezpiecznego. Spojrzał na nią zabójczym wzrokiem i opuścił pokój, a Lucy patrzyła tępo w ścianę. Zszedł do za parter i już miał wychodzić, gdy został powstrzymany przez różowowłosą.
- Czego?? - warknął.
- Ojej... Nie musisz się tak wpieniać. Rozumiem, ze jesteś zły, ale jeśli ona tego nie zrobi to nikt temu nie podoła.
- A co mnie to obchodzi. Nie zgadzam się i już.
Wyszedł z budynku, ale kobieta pobiegła za nim.
- Jeśli się tak o nią martwisz to nie puszczaj jej samej. Pojedź razem z nią. Będzie się czuła pewniej...
Już jej nie słuchał. Odszedł myśląc nad tym, co powinien teraz zrobić
CDN.
Przepraszam, że rozdział taki nijaki.
Nie miałam weny i sami widzicie co wyszło.
obiecuję, że następne rozdziały będą lepsze,
więc mam nadzieję, że się nie zniechęcicie i będziecie
dalej czytać moje brednie ^^
Właśnie skończyłam czytać, i przyznam, że spodobało mi się. Historia oryginalna, jeszcze nigdy nie spotkałam się z pomysłem przeniesienia wszystkiego do gry. I fajnie, bo można w łatwy sposób przedstawić i życie codzienne bohaterów, i przygody w gildii. Życzę weny, no i w sumie dodam tego bloga do linków na moim blogu (dreams-of-fairies.blogspot.com , zapraszam tak w ogóle :)) bo w dodatku bardzo ładnym językiem piszesz :3
OdpowiedzUsuńJak nie masz weny, to od czego ja jestem? Ale tak wogóle nieźle wyszło i mam pewien pomysł co do dalszej akcji, ale nie wiem czy ci się spodoba. Zapraszam do mnie, bo od wczoraj post jest, a ty go nie czytałaś -.-. Wieczorem dopiero dodam kolejny ^v^
OdpowiedzUsuńChcesz kopa w cztery litery? :P
OdpowiedzUsuńJakie brednie! Toż to ciekawy rozdział, co prawda krótki ale nie nudny :)
Gray z tym tasakiem mnie rozbraja xD Graj jako nudysta? hahaahaha xD Coś w tym jest :P Pozdrawiam i zapraszam tam do mnie :P
PS: Jeszcze raz napisz, że twoje rozdziały to brednie, a mnie popamiętasz! :P
Jestem ciekawa jak się dalej potoczy ta sprawa, wciągajace się robi coraz bardziej ;) I rozdział wcale nie jest nijaki. Pozdrawiam ;*
OdpowiedzUsuńDziękuję wszystkim. Cieszę się, że przypadł wam do gustu. ^^ Bałam się, że może być odwrotnie
OdpowiedzUsuń