wtorek, 9 października 2012

Rozdział 20 - " Przedmiot "

- Wybacz, że Cię tak męczę, ale jest jeszcze coś... Coś o co chciałabym Cię prosić...
   Blondwłosa podniosła zapłakane oczy na pielęgniarkę i spojrzała pytająco na różnooka. Dziewczyna nie do końca wiedząc jak się za to zabrać padła przed łóżkiem Lucy na kolana i łamiącym się głosem mówiła.
- Proszę. Nie, BŁAGAM pomóż mi obalić Asarę i zostań nowym bossem Yakuzy. - kobieta wypowiedziała to łkając i bijąc czołem o posadzkę.
   Lucy patrzyła na to z niemałym zdziwieniem. Zdążyła się już jak tako pogodzić z historią matki, ale żeby ona miała zostać mafiozem?? Nie była ani wysportowana, ani nie wiadomo jak inteligentna, ani nie zależało jej na tytule najstraszniej osoby w mieście. Była zwykłą dziewczyną, która wiodła zwykłe, wręcz nudne życie.
   Różnooka podniosła głowę i spojrzała na pacjentkę z nadzieją.
- Wątpię, żebym była w stanie. - odpowiedziała szczerze Lucy. - Nie jestem ani silna, ani inteligentna. Nie posiadam również żadnych zdolności przywódczych. Nie nadaję się.
- MYLISZ SIĘ!! Jesteś zupełnie jak twoja matka. Wierzę, nie... wiem, że temu podołasz, więc błagam pomóż.
   Blondynka spuściła wzrok. Wiedziała, że później będzie tego żałować, ale nie była w stanie odrzucić tej szczerej prośby dziewczyny.
- Zgoda...
    Różowowłosej, aż łzy w oczach stanęły.
- Dziękuję... - wydukała łkając.
- Nie dziękuj. Nie ma za co.
    Aden uścisnęła mocno Lucy i moczyła swoim potokiem łez jej koszulę. Gdy już się trochę uspokoiła po raz kolejny podbiegła do swojej torebki. Tym razem wyjęła z niej śmieszny przedmiocik. Dopiero po chwili blondynka zorientowała się co znajduję się w rękach dziewczyny. Była to konsolka do gry ,, World of Wonder". Co więcej była to ta maszynka, którą zgubiła bodajże przy spotkaniu z Grayem. Kiedy tylko urządzenie znalazło się w jej dłoniach, pośpiesznie założyła ją na głowę.
   Grę rozpoczęła zaraz przed wejściem do gildii. Delikatnie otworzyła drzwi i wślizgnęła się do środka. Miała nadzieję udać się do mistrza, by dowiedzieć się czegoś więcej o tej całej wojnie. W końcu kto wie może te informacje bardzo się jej przydadzą... Próbowała cichutko przemknąć niezauważona do pokoju Makarova, ale najwidoczniej nie było jej to dane. Na drodze dziewczyny stanęła Tytania.Lucy bała się reakcji przyjaciółki. Myślała, że może się pogniewa na nią za to, że tak długo się nie pojawiała ani w wirtualnym świecie, ani w realu. Mimo to Erza nic takiego nie uczyniła. Zrobiła krok w stronę blondynki i uścisnęła ją tak mocno jak tylko potrafiła. Nawiasem mówiąc, zaskoczona Lucy omal nie została uduszona.
- Tak się cieszę, że nic Ci nie jest... - z oczu szkarłatnowłosej płynął potok ciepłych łez.
   Skąd wiedziała... przechodziło przez głowę Lucy.
- Natsu powiedział nam o tym co się stało, o tym jak wpadłaś pod auto i o tym jak twój dom... Twój dom spłonął. - powiedziała łamiącym się głosem.
   Uśmiechała się do gwiezdnej czarodziejki pocieszająco, ale wyglądało na to, że to ona potrzebuje więcej wsparcia.
- Wszystko będzie dobrze. - wyszczerzyła ząbki brązowooka.
- Dopóki nie odzyskasz domu, chciałabym abyś zamieszkała razem ze mną. No oczywiście, gdy tylko zostaniesz wypisana ze szpitala.
   Lucy była zaskoczona tą niecodzienną propozycją. Nie chciała narzucać się koleżance, ale właściwie w owej sytuacji nie miała zbyt wielu opcji. Po rozmowie z Erzą zorientowała się, że wszyscy członkowie Fairy Tail patrzą na nią smutnym wzrokiem. Bardzo martwił ich wypadek nakama. Postawili piwo blondynce zaczęli z  nią rozmawiać. Został poruszony temat wojny, gdy gwiezdnej czarodziejka się nie pojawiała miało miejsca kilka ataków. Wszystkie zakończone porażką podopiecznych Makarova. Szanse na zwycięstwo drastycznie zmalały. W tym momencie przypomniała sobie, że kogoś tu brakuje. Nie było Natsu i Graya. Natsu najprawdopodobniej był w pracy, ale lodowy mag zawsze o tej porze był online.
- Gdzie jest Gray. - spytała.
  Tytania spojrzała na nią z nieodgadniętym wyrazem twarzy.
- Nie mam pojęcia nie logował się od twojego wypadku. - twarz blondyny posmutniała.
    Oby nic mu się nie stało.
- Będę się już zbierać. - powiedziała Lucy. Postanowiła odłożyć rozmowę z mistrzem na inny termin.
- Czekaj... - krzyknęła kobieta-rycerz. - Wpadnę Cię jutro odwiedzić. Jestem pewna, że niedługo cię wypiszą, więc wszystko dla ciebie przygotuję.
   Brązowooka uśmiechnęła się i skinieniem głowy przyjęła propozycję Erzy.
   Znów znalazła się w szpitalu. Co za przygnębiający widok. Biel, biel, wszędzie biel. Człowiek w samotności może wręcz oszaleć. Dziewczyna próbowała wstać z łózka ale aparatura, do której była podpięta nie pozwalała jej na to. Cholera....Zaczęła się wiercić na wszystkie strony, gdy nagle poczuła chłodny powiew wiatru. Okno było otwarte. Dziwne... Przecież, gdy Aden opuszczała pokój było zamknięte. Czyżby ktoś wpadł z wizytą, gdy spotkała się z przyjaciółmi z gildii. Gdy tak patrzyła na świat na zewnątrz, zauważyła, że coś leży pod oknem. Próbował sięgnąć po niezidentyfikowany przedmiot, ale nie potrafiła sięgnąć aż tak daleko. Zaczęła z odległości myśleć. Kontury stawały się wyraźniejsze i Lucy w końcu udało się odkryć tożsamośc podejrzanego przedmiotu. Na podłodze leżał zakrwawiony tasak....

4 komentarze:

  1. Hoho Lucy bosem Yakuzy! No tego się nie spodziewałam! I aż martwie się co z Grayem...rozdział jak zwykle powala na kolana, dziękuje za dobrą lekture :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział super.. Ja sama zaczynam się martwić co z Gray'em ;(
    Życzę weny :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Woooow! Robi się coraz ciekawiej ^.^ Czekam na następny rozdział.

    OdpowiedzUsuń
  4. Już nie mogę się doczekać ciekawe czy skorzystać z tego co wymyśliłam, ale źle ci powiedziałam, dlaczego tak będzie leżeć tasak. Dobra idę ciągnąć dalej moją fabułę, bo się nie wyrobie. Jak by co to widzimy się w szkole to pomogę.\
    ^v^

    OdpowiedzUsuń